wtorek, 7 października 2008

7 października 2008-Klnąca Kouichi,część 2

Mówi się,że każdy dzień jest inny.Że każdy dzień,który się przeżyło jest darem.Że każdy z nich jest niepowtarzalny.

W moim przypadku dni wyglądają prawie tak samo.Niedgyś przygody na Nadodrzu teraz przymus.Niedgyś byłam rozgadana i odważna a teraz sprawiam wrażenie nieśmiałej i ciągle nie zadowolonej ale jak można byc zadowolonym skoro ciągle się do czegoś zmuszam!!!Teraz nawet już nie zagaduję pierwsza do podróżnych w przedziale.Teraz nauczyłam się milczec i dusic w sobie to co chcę wykrzyczec a jak się już tego nazbiera to krzyczę gdzie popadnie i na tego co mnie wkurzy wyładowując się na nim…

Kiedy zajechałam tramwajem na uczelnię to już z daleka pod moją uczelnią spotkałam znajome twarze-Piotrka B. i Pawła P.Nie od razu do mnie zagadali.Gadali za to przez telefon i Paweł mówił,że dzwoni do niego dziewczyna czy matka.

Potem dał Piotrka do telefonu tej dziewczynie co dzwoniła do nich i powiedzieli do mnie kiedy się ich spytałam czy pójdą ze mną na zajęcia a oni powiedzieli,że muszą gdzieś wpadnąc i zaraz wrócą a ja krzyknęłam za nimi,że idą chyba panienki obracac i poszłąm dalej.

Trochę dalej poszłam a tu znowu znajome twarze. Tym razem Ola i jej koleżanka z pierszej grupy.Gadałyśmy razem i szłyśmy razem na zajęcia.Kiedy weszłysmy już od razu spotkałam masę znajomych.Malwina w pierwszej kolejności mnie przywitała i pytała się czemu mnie nie było w czwartek na zajęciach no i powiedziała,że myślała,że nie wrócę.

Tak,tak.Jak zwykle niby się o mnie martwią a tak naprawdę za plecami są nieszczerzy.

Na przerwie musiałam odpowiadac na masę pytań typu czemu nie jestem w Darmstad oraz tym podobne.

Jak się okazało mam opinię…kochliwej bo już Bartek obstawił z Rafałem czy zakocham się w panu od Administracji Publicznej czy może w panu od SocjoTechniki i ostrzegano mnie,że są żonaci!!!Jak bardzo mocno się mylą co do mnie.Już nie będę sobie stroiła żartów i udawała,że się zakochałam w wykładowcy!!!

Mój kolega Paweł K.pseudonim „Pezet” pytał się mnie co dalej z Nadodrzem i czemu to nie jest już moje miejsce w życiu.Przykro mi bardzo ale do diabła nie!!!

Zalewano mnie masą pytań,na które nie zawsze miałam ochotę odpowiadac.Nie wiem co mam robic dalej.Często już zaczęłam klnąc i śmiano się z mojego pseudonimu „KOUICHI”i naśmiewano się,że jestem „klnąca Kouichi”jak mnie pięknie ujęto.Wyśmiewano tez,ę ja nie mam rzekomo przyjaciół a ta Michalina,którą tak opisywałąm to na pewno nie istnieje.Niektózy z grupy wymazali już ze swej pamięci mój obraz jak ubierałam się na czarno i płakałam i to robiłam przez 10 dni ale oni to już zapomnięli!!!

Przezywano mnie i nie podoba mi się tam.

Z tymi bibliotekarkami,z którymi się świetnie rozumiałam to już się z nimi tak dobrze nie rozumiem.Dziś nawet miały okazję posłuchac jak klnę i jedna z nich podeszła do mnie i poklepała mnie po ramieniu i powiedziała do mnie na „Ty” albo „kotku”zupełnie jakbym była jakąś wariatką!!!

W ich oczach jestem wariatką.To koszmar!!! A miało byc kiedyś pieknie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz