sobota, 5 sierpnia 2017

Ludzie sie zmieniaja…

Zmienilam sie…
Nie tylko z wygladu ale z charakteru…
Moja matka na te cala sytuacje,w ktorej to spadla na mnie walizka to dobrze,ze nie bylo jej przy tym bo ona mi radzila jak juz zajechalam do domu,ze w tym przepchanym pociagu moglam byla uderzyc za ten incydent z walizka te dziewczyne…
Moja matka nie rozumie sytuacji…
Nie rozumie zycia…
Nie pojmuje,ze kazdego z nas moglo to spotkac.
Gadala mi tez,ze ona nie musi mnie juz bic bo zycie samo mnie bije…
To ona rozwalila mi nos w 2004 roku,15 sierpnia.
Juz niedlugo rocznica.
Moja matka targa sie jak pies na lancuchu i zycze jej by kiedys ja ten lancuch udusil…
Tak jest…
Tego zycze wlasnej matce.
To po niej odziedziczylam zielone oczy.
Zle oczy…
Chociaz ludzie mysla sobie,ze sa ladne to ja tak nie uwazam…
Moja matka ma zielone oczy i za mlodu byla ruda…
Nie rozumie,ze zycie mozna przejsc bez agresji do drugiej strony.
Jednak bila bo sama byla bita…
Zielone oczy…odziedziczylam po niej.
Ja sobie juz powiedzialam i wyuczylam sie za mediatora,ze ja juz nigdy wiecej nie planuje stosowac na nikim przemocy a zrodlem calej mojej tragedii zyciowej jest moja wlasna matka!!!
Matka,ktora stosowala wobec mnie przemoc ale to sie wszystko przeciwko niej obroci…
A co do oczu to pamietajcie o jednym ludzie-patrzenie komus w oczy nie jest oznaka szczerosci,poniewaz co maja zrobic ci ludzie,ktory oczu nie maja???
Jak wyrazaja siebie???
Liczy sie wnetrze,ktorego nie widac w oczach tylko prawdziwe piekno widac po srodku czlowieka…
A ja mam nadzieje,ze ktoregos dnia moje zielone oczy zmienia na stale koloryt i beda np piwne lub niebieskie.
Nie zaakcpetuje nigdy tego,poniewaz,ze moja matka ma wlasnie takie oczy…
Zielone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz