Daty 10.11.2016 roku zostałam wyrzucona z pewnej uczelni z Leshna. W skład komisji jaka mnie wyrzucała był tam niejaki H.M.,którego imienia nawet nie mogę zdradzić bo jest bardzo charakterystyczne. Niestety dziś uczyłam się o owym H.M.na przedmiocie "Psychologia ogólna" i od razu wróciły mi wspomnienia... Daty 10.11.2016 roku wyrzucono mnie z tej Leszczyńskiej uczelni jak psa nie dając szansę np na zaliczenie semestru. Tylko dlatego,że jestem osobą karaną i nie mogli mnie dopuścić do praktyk z dziećmi a zajęcia miały u nich charakter praktyczny.
Ludzie!!! Ja nic innego nie chciałam jak tylko pójść na praktyki nie do dzieci a do tych dziewcząt z ul. Kościuszki,któe były tam osadzone z Leshnie i chciałam im powiedzieć,że jeszcze rok wcześniej byłam na ich miejscu. Niestety ludzie tacy jak owy H.M. mi to udaremnili i nie pozwolili na nic więc zostało mi nic innego jak odejść... Lata mijają. Czas płynie ale naprawdę nie da się o tym zapomnieć... Nie da się zapomnieć doznanych krzywd. Nie zapomnę nigdy i jeszcze będę se soli sypała na rany. Rany,które są na mej duszy i jeszcze nie zastygły. W końcu to było 5 lat temu. No i 6 lat od mojego osadzenia...
Łatwo jest powiedzieć,że trzeba myśleć o przyszłości skoro przyszłość to nic innego jak mężulek i bachorki. Dziewczyny,które ze mną tam chodziły dziś już tę szkołę dawno ukończyły jak i wychodzą za mąż. A ja-stoję w miejscu i płaczę nad swoim losem. Nie pomoże nić. Owy H.M. wygnał mnie do Wrocławia gdzie myślał sobie on jak i "jego ludzie",że ja odnajdę tam resocjalizację dla siebie ale prawda była inna. Próbowałam tam we Wrocławiu znaleźć resocjalizację dla siebie jednak znalazłam jeszcze gorszy ból...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz