Tydzień temu mijało równe półtorej roku od daty 17 marca 2007 roku.Tej daty na moich oczach zawalił się dla mnie świat-dosłownie i w przenośni…
Kiedy nie miałam jeszcze niczego,ani wykształcenia ani matury a przebywałam na Nadodrzu to zawsze lubiłam patrzec na taki jeden komin.Stał tak samotnie razem ze swoją nastawnią.Wchodziłam do nastawni i tam był mój świat.moje terytorium.
To wyglądało tak:
To było całe moje życie.Znałam to przez moje 2 lata pobytu na Nadodrzu.Na moich oczach legło w gruzach.Pamiętam,że tego dnia nie czułam się najlepiej ale mimo wszystko pojechałam na Nadodrze i do szkoły.Jakbym przeczuwała,że dziś nadeszła chwila pożegnania.Na zawsze.
I tak planowałam wówczas odejśc z Nadodrza na zawsze.Nie wiedziałam,że jeszcze tam zostanę ale kiedy już teraz tam zostałam to nie wróciło to co było.
Moja tragedia zaczęła się chyba od lipca 2006 roku kiedy to podczas mojej nieobecności rozpoczęto przebudowę Placu Powstańców Wielkopolskich na Nadodrzu.Kiedy daty 4 lipca 2006 roku po raz ostatni tam byłam aby zawieśc kartę egzaminacyjną to wtedy po raz ostatni zastałam obraz,który znałam im kochałam.
Kiedy zaczynałam się dorabiac czegoś i przez te 2 miesiące wakacji ukończyłam kurs dla bezrobotnych o specjalności grafika komputerowa nie wiedziałam,że zastanę coś okropnego na Nadodrzu po powrocie.
Daty 8 września 2006 roku wróciłam ale zastałam jedynie wykopy i nic więcej.Nie było już tam knajpy-”Blaszak”,która była moją ulubioną i tam można było zjeśc smacznie i tanio.Nie wróciła nawet po remoncie placu…
To był początek mojej tragedii:
Nie tyle co remont placu mną wstrząsnął co to,że daty 7 lutego 2007 roku zaczęto wyburzaac moją ukochaną nastawnię a za 10 dni na moich oczach komin!!!Ten komin przetrwał II wojnę światową i pozostał nienaruszony ani też nie zagrażał,że zawali się na ludzi,jednak zły system rządzący wydał go na śmierc…
Nawet po półtorej roku pamiętam ten dzień jakby to było dziś.Pamiętam co jadłam na śniadanie a także w co byłam ubrana.Do końca życia nie chcę tego zapomniec.
Tego dnia-17 września 2008 roku kiedy mijało róne półtorej roku od tego wydarzenia też padał deszcz.Tak samo jak wtedy daty 17 marca 2007 roku kiedy mój komin zginął.
Byłąm wówczas przed samą maturą a tu takie tragedie.Jedynie mój Florian mnie pocieszyłsamym tym,że się pojawił na wystepie w klubie U60311 we Frankfurcie am Main.Samą swoją obecnością mi pomógł!!!Czułam się szczęśliwa,że mogę na niego patrzec oraz,że widze jego uśmiech,który daje mi siłę…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz