Chciałabym byc wykładowcą albo pracownikiem naukowym.nie jest to zwykła zachcianka.Nie wiem czego mogłabym wykładac ale coś w czym jestem dobra.
Najpierw marzyłam o tym aby byc chemikiem ale po tym co się stało i jak bardzo miałam utrudnioną drogę po tym jak dostałam się w końcu 8 grudnia 2003 roku na wymarzony bio-chem to za miesiąc musiałam odejśc bo dzieciaki z klasy,które były odemnie dużo młodsze mi dokuczały!!!
Teraz chciałabym wykładac już nie chemii tylko czegoś innego ale czego to ja nie wiem ale jak się dobrze nad tym zastanowię to napiszę o tym tutaj na tym blogu na 100%.
Mam za to już swój program nauczania.Moji koledzy i koleżanki ze studiów mogą potwierdzic,że nie plagiatuję kiedy piszę referaty tylko pisze własnymi siłami.Mam dostępne różne źródła,np internet ale aby tam wyłowic konkrety a nie 60 % „bajzlu”potrzeba najpierw przejrzenia i porównania tego z faktami,np. informacjami zawartymi w jakiś podręcznikach a co cieklawe każdy autor co innego pisze.Niby to samo ale każdy ma swój własny styl.
Tak samo jak wykładowcy,na których się będę wzorowała mają swój własny styl wykładania.I ja wprowadzę swój styl i kiedy będe wykładowczynią to kiedy studenci będą przynosili mi referaty to poproszę ich aby napisali je własnymi słowami,nawet jesli nie były by na 5 stron tylko conajmniej na 3 strony, ponieważ nie ma jak to twórczośc własna a nie plagiaty i ciągłe kopiowanie z internetu.Ja tworzę własne interpretacje tego co mam zadane i nie przynoszę wydruków z Wikipedii czy innych ściąga.pl tylko układam własną interpretację słowo po słowie,które tworzy zdanie a zdania tworzą referat mojego autorstwa.
Pomimo iz nie chodzę już do szkoły to nadal powtarzam sobie informacje z biologii czy książki z języka polskiego,ponieważ lubię te przedmioty a nie mam z nimi styczności ale jak coś się lubi to się tym otacza i tyle.Moim koleżankom i kolegom już tyle z tego naopowiadałam,że oni mi powiedzieli,że czemu ja nie poszłam języka polskiego studiowac.Otóż sprawa jest prosta-bo nie chciałam i tyle.
Wszystko jest mi przydatne prywanie a nie na to bo muszę.Nie zmuszam się do niczego i tyle:)))Uczy się dla życia a nie dla szkoły:)))
Chciałabym byc wykłądowczynią.Gdybym była nią to patrzyłabym na każdego studenta jako na jednostkę a nie na grupe i oceniłabym mozliwości każdego no bo wiadomo,że jedni myślą szybciej a drudzy wolniej a inni jeszcze wcale.Tak więc tym co nie myślą wcale to dałabym zadania takie,które lubią bo na przykłąd temat mógłby ich zainteresowac i w ten sposób mogą w końcu ruszyc głową a nie tylko sobie siedziec w ławce i marzyc.
Jednak niestaty-jestem inna i nie nadaję się na wykładowczynię.Ludzie na mój widok stukają się w czoło i mi mówią,że mam iśc do televizji a wykłądowcy jak im to oznajmiam to mówią,że to cięzki zawód i za ciężki dla mnie…Mówią mi,że za mało się zarabia i nie ma się wolnego czasu bo prace studentów trzeba sprawdzic ale mi by to nie przeszkadzało bo bym robiła to co lubię.No i po co mi miliony skoro za pieniądze ludzie dają sobie łby ukręcic czy giną bo są za bogaci i po ch*j mi willa z basenem czy wakacje w Tunezji a nie chcę miec zasranej rodzinki abym zwiększyłą swój budżet a Witch nie drożeje i stac mnie na nowy numer to i z pensji wykładowcy wyżyłabym bo gardzę takimi ku*wami co są utrzymankami innych i nie pracują tylko doopci dają mężowi i chcą milionów a jak sa pieniądze to nie ma szczerych ludzi koło siebie tylko każdy widzi kasę!!!Co ja bym robiła w sejmie czy senacie albo będąc prezydentem???Televizja by o mnie chuczała jak o tym samolocie z Tuskiem i Kaczyńskim albo bo mam aferę jak Lew Rywin czy molestowałam jakiegoś przystojniaka,który by mnie osądził jak pewna kobieta Lepper’a i Łyżwińskiego,że ją gwałcili i zrobili jej dziecko!!!
Tak więc po ch*j mi taka sława!!!
Wolałabym życ jak człowiek-normalny wykładowca,któy przychodzi do domu po to aby sprawdzic prace studentów i posłuchac muzyki Techno niż lezec z nudów czy robic bachorom zupki i dawac męzowi doopki!!!Ja takimi babami gardzę co mają rodzinki i jeszcze do tego nie pracują lub pracują w domu!!!
Snu nie lubię a mój dzień zaczyna sie od godziny 3:30(jeśli nie mam do zrobienia referatu to o tej a jak coś mam do zrobienia to już od 1 jestem na nogach)kiedy to słucham czy na radiostacji Sunshine Live nie ma mojego najukochańszego utworu Techno-LOOPO INC-Cold Mountain, który napełnia mnie siłą i energią na cały dzień:)))Sen to nic innego jak obraz tego co widzimy w fazie REM,w której znajduje się ludzki mózg(i tu biologia się kłania moi drodzy!!!).A w śnie widzimy albo obrazy z przeszłości lub to co widzięlismy w ciągu dnia albo jakieś bajeczki czyli,że śni mi się,że jestem bohatereczką jekiejś mangi i ratuję świat przed złem,mam magiczne moce i nazywam się Gonera!!!Nie uciekam w świat marzeń.Rozumiem,że lubiąc Witch czy Winx nie sprawiam wrażenie realistki ale to,że ja lubię Witch nie oznacza,że chcę byc w przyszłości rysowniczką czy marzycielką tylko jest to dla mnie taka sama rozrywka jak dla facetów oglądanie meczy czy horrorów!!!
Sen dla mnie nie jest odpoczynkiem tylko katorgą.Kiedy ktoś lubi to co robi jak na przykład ja lubię siedziec w nocy i wtedy układac coś sensownego do referatu to to jest bardzo fajne uczucie,że właśnie coś własnego powstaje pod moim długopisem i żaden inny Wikipedysta przedemną tego nie napisał i ja nie ściągam tego po nim.
Gdybym była wykłądowczynią to kiedy bym trafiłą na studentów,któzy chcieli by mi dac wycisk i nazwali by mnie „nudziarą”to uczyłąbym ich poprzez zabawę.No i zaraz się tu niektózy czytelnicy bloga stukną w czoło po przeczytaniu tego wyrazu „uczyłabym przez zabawę”bo jakże ludzie dorośli moga się bawic.Owszem mogą i to jeszcze jak dobre.Wzięłabym przykład z mojego idola,który uczył nas poprzez zabawę.Nawet mi jego program nauczania nas-studentów bardzo odpowiadał,ponieważ zawsze wymyślał coś co nie tylko jego fascynowało ale i nas zafascynowało jak to na przykładzie swojej ulubionej ksiązki wykłądał na na socjotechnice przykład techniki perfidii kiedy to jeden z jego ulubionych bohaterów z ksiązki zatrudnił się u kobiety, którą kochał na dworze jako sługa i wkradł się w łaski jej męża a jak ten wyjechał w delegację to zagadał do niej a ona stosowała jeszcze gorszą perfidie od niego bo wrabiała i swojego męza i kochanka i spowodowała nawet,że bili się o nią bo oskarżyła przed swoim mężem sługę,że się do niej zalecał pod jego nieobecnośc a słudze powiedziała aby pobił go kijem co było dobrym przykładem techniki perfidii,którą potem zastosował na mnie bardzo efektywnie by mi przekazac jak to odebrałam,że jestem „czubkiem z Twardogóry”.Nadal uważam tego człowieka za idola ale chyba on już nawet nie chce byc moim idolem po tym jak w podzięce za „czubka z Twardogóry”wypisałam na tablicy pod jego nazwiskiem same złe rzeczy.Powiedział co prawda,że mi wybacza ale ja wiem,że tego nie da się zapomniec.No ale tak to już bywa.Niech wie,że będe kiedyś brała z niego przykłąd bo jest moim idolem.Gdzie!!!Autorytetem,na którym się będę wzorowac ale nie będe kopiowac i powielac schematu!!!
Nie nawidzę jak ktoś na mnie jako na kobietę patrzy jako na przyszłą zonę czy matkę,która sobie znajdzie faceta i pogrzebie marzenia!!!Ja gardzę mamuśkami i niepracującymi kobietami, które zajmują się domem bo one w sobie żadnej wartości nie mają!!!Niestety moi starzy nie mają wykształcenia ja na dodatek zawsze byłam zbyt wyrośnięta jak na swój wiek i juz odkąd miałam 10-11 lat słyszałam,że będę zona i matką a kiedy mówiłam,że nie chcę byc to powiedziano mi,że pogadamy za 10 lat.Ale 10 lat już minęło i nie chcę byc nadal zona i matką a to,że jestem kobietą nie dyskwalifikuje mnie do tego abym była wykładowczynią!!!Nie chcę aby jakiś dzieciuch czekał na mnie w domu i mężuś!!!Wole miec kilku dobrych kolegów i dorobic się wszystkiego sama i własnymi siłami i nawet gdybym się nie dorobiła niczego wielkiego to byłabym szczęsliwa,że mogę wykładac a nie zależy mi na tym aby sobie ułowic jakiegoś bogatego bo to jest czyste ku*estwo!!!
Zawsze nie lubiłam przedmiotu „gospodarstwo domowe”w podstawówce.Kiedy kazano nam przygotowywac sałatki to rzygac mi się chciało!!!
Zawsze moja matka powtarzała mi abym sobie znalazła faceta i nie chce aby taka ładna dziewczyna jak ja się zmarnowała(chodziło jej o to,że kobieta,która nie ma faceta się marnuje a jak nie może miec dzieci to jest jak uschnięte drzewo!!!).Nie nawidzę jej i kazdego kto tak twierdzi!!!
Ludzie źle mnie rozumieją.Jeżeli ja kogoś podziwiam,na przykład dziekana na mojej uczelni i mówię go,że go kocham jak idola to nie jest znak,że ja chcę się z nim ożenic tylko cenię go jako mój wzorzec osobowy i nawet mu to powiedziałam ale złośliwi ludzie myślą sobie,że ja to robię dla kasy czy by miec pozycje!!!Nie prawda,ponieważ ja sama chciałabym byc dziekanem i nawet jak roznosiłam indexy to wyobrażałam sobie,że sama jestem dziekanem!!!
Denerwuje mnie patrzenie ludzi na to,że jak mam swoich idoli czy wzorce osobowe i mówię o nich głośno,szczerze i otwarcie,że aż cała szkoła słyszy(bo to są pracownicy naukowi!!!)to zaraz ludzie sobie myślą,że jestem wariatką i tak dalej!!!
Nie mogę już tego słuchac!!!
Dosyc często płaczę.Nie dlatego,że mam zaburzenie emocjonelne ale daltego,że nie wierzę w swoje siły.Boję się,że pomimo tego,że skończę studia to nie znajdę potem pracy jako wykładowczynia i będe zmuszona założyc rodzinę albo pracowac w najgorszym zawodzie.
Moją samoocenę zaniża fakt,że życie bywa przewrotne i nie zawsze spełnia się to do czego dążymy.Nie chcę by ktokolwiek pokrzyzował moje plany ani zakłądac rodzinki i byc mamuśką i potrzebowac kasy na potrzeby rodzinki!!!
Mi wystarczy praca wykładowczyni,z pensją za którą mogłabym opłacic prąd,gaz,abonament RTV i jedzenie oraz na nowy numer Witch i Winx.
Tyle mi do szczęscia potrzeba.Mam już w głowie swoje plany ale wiem,że mogę je schowac do szuflady bo życie jest niepewne i na pewno mi nie wyjdzie i źle skończę…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz