Kiedy po raz pierwszy w moim życiu przybyłam na Nadodrze to było daty 5 marca 2005 roku.do końca życia nie zapomnę tego dnia.To była sobota.Przyjechałam aby uczęszczac do zaocznego liceum ogólnokształcącego C.K.K.Profesja,które swój budynek ma naprzeciwko Nadodrza.Doszłam od początku drugiego semestru i nie wiedziałam czy poradze sobie z materiałem.
Dziś kiedy patrzę na to z perspektywy prawie 4 lat to pamiętam jak dziś każdy mój krok tego dnia.Dopiero wtedy kiedy straciłam to co kochałam zrozumiałam,że tylko wspomnienia mi pozostaną…
Siedzę na ławeczce na Nadodrzu.Zdjęcie to zostało zrobione daty 5 marca 2008 roku w 3 rocznicę odkąd tam przybyłam.Czekałam wtedy na pociąg a pamiętam jak dziś,że te ławki stoją na Nadodrzu od października 2005 roku,poniewaz wczesniej tam nic nie było a jedyne co tam było to tylko jakies zabytkowe kible na peronach,które również w październiku 2005 rozebrano…
Ten czerwony budynek za mną to moje liceumdla dorosłych gdzie uczęszczałam.Nie chodziłam jak inne kolezanki czy koledzy z moich studiów do dziennego liceum.Chodziłam do zaocznego liceum gdzie do matury dotrwało tylko 10 osób,które zadecydowały się ją zdac bo pozostali to przeważnie ojcowie rodziny albo młode mamuski,którzy tylko potrzebowali papierka,że mają ukończone średnie wykształcenie.
Z takimi musiałam chodzic do szkoły z czego przez cały czas się nudziłam bo zajęcia miałam w co drugi weekend.Nadodrze dało mi nauczkę życia.Pokazało mi aspekty jakich nie widziałabym nigdzie indziej.
Nie jestem marzycielką.Moja koleżanka zgrupy,która pewnie miała latek 17 jak wszystkie roczniki 1988 w roku 2005-Anna W,z którą się przeważnie kłócę nie wie,że to wcale nie jest żałosne,że ja jako 33 latka rysuję serduszka na tablicy dla ukochanego wykładowcy i rysuje usta i piszę „Buzi dla pana…”i tak dalej.
A co-też mi sensacja,że piszę czy mówię,że kocham jakiegoś wykładowcę skoro gorsze i bardziej szokujące jest to,że córka pastorów-Katy Perry śpiewa jak to jej się pieknie całowało z dziewczyną!!!Czy to,że ja rysuję serduszka na tablicy dla wykładowców to jest takim grzechem???NIE!!!Przeciez nic w tym złego nie widze bo nie naruszam w ten sposób sfery prywatnej wykładowców ani nie robi to komuś krzywdy,że pisze po tablicy czy rysuje sobie.
Wspominenia pozostaną mi po tym czasie kiedy to na studiach rysowałam sobie serduszka na tablicy dla jakiegoś pana Pledger’a czy innego wykładowcy,który jest moim idolem i tak samo jak w zaocznym liceum raziło to te młode mamuski,że rysuję serduszka dla chemika czy pana od biologii.Nic się nie zmieniłam i nie zmienię się.
Za to straciłam coś co kochałam…
Dziś moge usiąsc na Nadodrzańskiej ławce i płakac…Czemu,o tym zaraz…
Nie potrzebowałam zbyt dużo czasu aby nie zadomowic się na Nadodrzu w 2005 roku.Juz w maju 2005 wiedziałam po 2 miesiącach,że tu czuję się dobrze.Miałam się gdzie bawic i gdzie najeśc i czułam się spełniona.Bawiłam się w starej nastawni a jeśc chodziłam do baru piwnego,przy wejściu na drugi peron,który nazywał się potocznie „Blaszak”.Było tam smacznie i tanio i byłam zadowolona.
Daty 4 lipca 2006 roku po raz ostatni tam zjadłam…Zrobili mi to w lipcu 2006:
Jedyne co mi zostało to wspomnienia.Ten parking jeszcze się zachował,poniewaz właściciel nie wyraził zgody na jego sprzedaż(i dobrze!!!Mądry facet!!!Tak trzymac panie Romanie!!!Jestem pana fanką!!!Uściskam pana za ten czyn!!!Życzę panu aby pan miał ten parking na zawsze i nie oddawał go nawet milionerom!!!Uwielbiam pana za to!!!).Widzicie ten szkielet???Ten pub miał więcej lat na karku niż te goowniarze, którzy go rozbierali!!!
Z racji wakacji nie byłam w stanie dowiedziec się przez te 2 miesiące co się działo na Nadodrzu ale za tokiedy wróciłam na Nadodrze już do klasy maturalnej daty 8 września 2006 roku doznałam szoku po tym jak ujrzałam wszędzie zagrodzone i to,że…już nie ma tej knajpki!!!Miałąm wrócic po zakończeniu remontu w grudniu 2007.To juz rok odkąd skończono przebudowę placu ale knajpka nie wróciła…
Zostały mi tylko wspomnienia…
Plac po remoncie wygląda jak szkaradna lalka Barbie.Jest tam za dużo wolnego miejsca,które się marnuje a przed remontem ten plac tętnił życiem i były tam sklepy z ciuchami i gofrownie oraz lodziarnie…Nie ma już ani sladu po tym…
Tylko moje wspomnienia.
Mało tego.Minęło od tego czasu ponad pół roku kiedy to daty 7 marca 2007 roku wyburzono moja nastawnię WNO na Nadodrzu a 17 marca 2007 roku komin od tej nastawni i to na moich oczach!!!Pamiętam w co byłam ubrana.Wiedziałam już o tym,że mają go wyburzac ale ciągle nie mogło to dojśc do mojej świadomości i nie doszło do dziś!!!Szukam winnego temu zajściu i nie wiem komu mam gębę obtłuc za to co mi zabrali!!!
W dniu,w którym wyburzano nastawnię czułam się tak źle fizycznie jakby to mnie ktoś rozsadzał od środka i zabijał!!!Tak bardzo byłam z nią zżyta!!!Przez te dwa lata(od 5 marca 2005 do 7 marca 2007)i dwa dni bardzo ją kochałam.
to tam bawiłam się i mogłam robic co chcę.
Taka była:
In memory of Nastawnia WNO(zmarła 7 marca 2007).
Jeszcze tego im było mało.Zaraz po jej wyburzeniu,w sobotę 17 marca 2007 roku miałam zjazd.Tego zjazdu nie zapomnę nigdy.Od 6 rano nie czułam sie najlepiej ale mimo wszystko pojechałam tego dnia do szkoły na zjazd.Miałam w końcu przygotowania do matury.Pamiętam jak co sobotę jest targ w Twardogórze i szłam na pociąg na Nadodrze koło targu i naprzeciwko targu stał billboard z napisem „Ziemia ogrodowa pięciopak…”i pisało tam ile to kosztuje ale mi się chciało płakac na sam wyraz „pięciopak”.Sama nie wiem dlaczego ale zaczęłam płakac i się tak jakoś czułam jakbym miała dziś umrzec.Ale to nie ja.Tego dnia stało się to:
In memory of Komin nastawni WNO-17 marca 2007.To jest udokumentowane na filmie na Youtube.Byłam przy tym i na samym końcu tego filmu widac mnie jak idę na gruzy już świeżo po wszystkim.Na sobie ma czarne spodnie na znak żałoby po najlepszym przyjacielu jakiego przez te 2 lata miałam.To on pomagał mi kiedy kłóciłam się z Michaliną(moją nadodrzańską przyjaciółką).To tam powierzałam swoje zmartwienia i plany na przyszłosc.To tam byłam kim tylko chciałam:królową albo dyktatorką.To tam mogłam się bawic w co tylko chciałam i nikt mnie nie wysmiewał.Miałam stamtąd najlepszy widok na wszystko.Widziałam pociągi czy Michalinkę jak do mnie szła i krzyczała z progu”Wpuśc mnie!!!Albo złaź stamtąd!!!”
To był mój balkon,moja loża,na której wygłaszałam królewskie przemówienia i wcale nie był to świat fikcji i marzeń bo to istaniało naprawdę i razem z Michaliną i Kariną bawiłyśmy sie tam.One wtedy miały po 22 i 20 lat.Karina miała nawet 19 bo urodziła się w lipcu 1985 więc w marcu czy czerwcu 2005 miała 19 lat kiedy ja tam zaprowadziłam i bawiłysmy sie,że ja jestem królową a ona moją dworzanką.
Patrzcie-ta nastawnia miała taki balkon z ciągle powybijanymi szybami ale widac było stamtąd między innymi jadące pociągi jak na fotce.Tam zawsze stałam i wygłaszałam mowy jak ksiądz na ambonie do wiernych(tyle,że moi wierni skłądali się tylko z Kariny i Michaliny co mnie juz dosyc miały!!!).To było realne.W tamtych czasach nie robiłam sobie zdjęc bo myślałam,że to będzie trwało wiecznie.Jednak nie trwało wieki i zostały tylko wspomnienia…
Jednak nigdy nie chciałam stamtąd zeskakiwac ani też nie wymyślałam sobie zmyślonych przyjaciół czy fikcyjnych rzeczy,że jestem Spidermanką i jak stamtąd zeskoczę to nic mi się nie stanie po czym jak rozwalę sobie łepetynę to się nauczę.Nic z tych rzeczy.Miałam poczucie czasu i rzeczywistości.
Na portalu wp.pl wyczytałam,że jakaś matka zwróciła się o pomoc do psychologa dziecięcego z tym,że jej 3 letnia córeczka myśli,że jest tygryskiem i mówi,że ma na imię Tygrysek.Tak więc psycholog odpisał jej,że to normalne w tym wieku ale aby ją tego oduczyc to musi jej powiedziec,że tylko w zabawie jest tygryskiem a jak zabawa się skonczy to ma znowu stac się sobą a nie tygryskiem.
No i wyczytałam w jednym komentarzu,że na YouTubie jest filmik gdzie jakaś 16 letnia Sylwia myśli sobie,że jest księżniczką i to jest smieszne.A jak 30 paro latka mysli sobie,że jest dyktatorem Caucesco albo Hitler’em(nie wyrażam poglądów urażających godnośc czy pochodzenie innych narodów tylko się bawiłam i mówiłam w podobnym stylu i podobnym tonem co Hitlera jak ktoś wie jak on głosno wykrzykiwał swoje przemowy to już słyszy w myślach jak ja musiałam się drzec,że az całe Nadodrze słyszało)???Czy to dobrze czy źle???
To prawda,że jestem świrem.Normalna to ja nie jestem.No ale co zrobic skoro taka już jestem i dobrze mi z tym???Michalina zawsze mówiła,że Twardogórę muszą zamieszkiwac same czubki co już po Robercie Gonerze widac tak więc i ja w jej mniemaniu normalna nie jestem po tym jak chciałam ją mianowac Goebbels’em w tej zabawie.Ale ja się jej tylko zapytałam no i przeciez to jest tylko zabawa i ja się świadomie bawiłam w to a nie chciałam tam zostac na zawsze w tej nastawni jako Hitler czy Caucesco a jak nie chciała się ze mną bawic to kto jej tam kazał włazic za mną do tej nastawni???!!!No i uprzedzałam ją,że się bawimy a nie zostajemy w takim stanie z tymi akcesoriami jakimi były zwinięte w rulon kartki papieru jako głosniki aby było lepiej słychac przemowę na zawsze!!!Przeciez mówiłam jej,że to jest zabawa a ona zaraz mi tu wmawia,że jestem czubem bo bawię się w tym wieku!!!
Serduszka też mogę sobie rysowac na tablicy i dla kogo chce i ile chcę i nic komu do tego i niech się gapią na to co ja rysuje sobie na tablicy a mnie to nic nie obchodzi!!!
Nie zdązyłam po tym jak mi wyburzono komin na Nadodrzu 17 marca 2007 wyburzyc jeszcze ochłonąc a już u mnie na ulicy w Twardogórze daty 24 sierpnia 2007 roku wyburzono komin!!!Z Nadodrza przeniosło się to mi az pod dom!!!No nie-tego nie mogłam znieśc a szczególnie,że jeszcze daty 6 lutego 2008 roku,niecały rok temu jeszcze te idiotyczne mordy rzuciły się na słodownię!!!Biedaczka nie chciała się dac wyburzyc bo miała wolę życia ale mi się podobała i płakałam za nia do tego stopnia,że nie chciałam iśc do szkoły a tym bardziej blogi pisac!!!
To ona:
Po przeczytaniu tego postu niektórzy zarzucą mi jak na przykłąd moja kolezanka z grupy-Karolina O.,która powiedziała mi,że bujam w świecie marzeń ale to jest nieprawda.Jest coś co spełniło się właśnie dzięki takiemu „choremu wpajaniu sobie”.Po tym jak bardzo zróżnicowene wydało mi się społeczeństwo Nadodrzańskie zaczęłam bawic się i wyobrażac sobie,że jestem socjologiem i badac zjawiska społeczne na Nadodrzu i obserwowałam to jak tam ludzie zyją i…to było nasienie,które wykwitło na suchej ziemi mojego rzekomo chorego psychicznie mózgu bo…najlepiej ze wszystkich przedmiotów na studiach umiałam socjologię!!!









Brak komentarzy:
Prześlij komentarz