sobota, 27 grudnia 2008

Wiadomość do wszystkich zainteresowanych

Dziś mijają równe dwa tygodnie odkąd zmarł pan Pledger.Z tego już prawie dwa tygodnie odkąd go pogrzebano ale ja nadal nie mogę uwierzyc w jego śmierc…Czy to nie są żarty a ciało,które zostało pogrzebane to nie pan Pledger tylko ktoś do niego podobny a prawdziwy pan Pledger uciekł bo miał mnie dosyc no i szkoła miała po nim żałobę tylko przez tydzień bo potem wstawiono świąteczny layout i według mnie to jest podejrzane,że tak szybko żałoba minęła…

Może to był tylko sen i pan Pledger nadal żyje tylko,że się ukrywa i upozorował swoją śmierc jak Kordian w pierwszym akcie kiedy to strzela sobie z pistoletu w głowę by w drugim akcie,który dzieje się już pare lat po tym zdarzeniu wrócił cały i zdrowy!!!

Tak-naczytałam się „Kordianów”,”Werterów” i tych innych „Dorianów Grayów”i teraz sobie marzę o tym,że kiedyś pan Pledger przedemną stanie i powie mi,że uciekał przedemną bo za mocno go poprzytulałam i wstydził się na całą szkołę i wrócił akurat kiedy rzuciłam szkołę bo wstydził się tego,że za mną wołano „Pledger idzie!!!”.Bo tak za mną wołano i ja wierzę w to,że pan Pledger jeszcze żyje tylko,że chciał uciec i tyle…Nie wierzę w to,że człowiek,który rozmawia normalnie z ludźmi i dzień przed swoją śmiercią odpisuje innym na maile a na następny dzień nagle umiera to jest niemożliwe jeśli wcześniej nie miał żadnycb objawów i nie leczył się na przykład na serce bo co innego gdyby chorował ale żeby tak nagle bez żadnych objawów???!!!To bajka wymyślona tylko po to aby się mnie pozbyc z tej szkoły i myślą sobie,że jak wstawią na tydzień żałobny layout a za tydzień już go nikt nie żałuje i nawet nie ma na stronie uczelni ani wzmianki o jego śmierci tylko o Mikołaqjkowej zbiórce darów na rzecz domu samotnej matki i nie pisze,że pan Pledger tego nie doczekał a w żałobnym poście na stronie szkoły pisze,że pan Pledger był filarem tej szkoły i bardzo dużo dla niej zrobił to aż mi się wierzyc nie chce,że już o nim nie wspominają!!!Ja go nigdy ni pochowam nawet gdyby to naprawdę on zmarł i nie wierzę w jego śmierc i tyle!!!A szkoła i akty zgonu mogą sobie opowiadac bajeczki lub byc sfałoszwane na potrzeby pod publikę abym ja w końcu zrozumiała,że pan Pledger nie chciał byc moim idolem a moja obecnośc go tylko denerwowała!!!

Jadę w końcu do Bensheim aby odnaleźc moje szczęście,które jest mną.Tak-widzicie moje zdjęcie i zdjęcie mojego szczęścia i widzicie też to wielkie podobieństwo między nami.Mamy ten sam uśmiech.On jest moją radością życia.To jest on-mój Florian…

Nie chciałam nic od pana Pledger’a.Jedyne co chciałam to tylko wsparcia i autorytetu od niego ale skoro tak wyszło…

Anno W.z mojej grupy!!!Spełnię Twoje największe życzenie i odejdę w końcu z tej szkoły.Możesz spac spokojnie bo jeszcze tylko miesciąc mi został mojego pobytu w tej szkole a od nowego semestru odpisuję się z tej szkoły i nikt mnie już nie zatrzyma.Już podjęłam decyzję i odejdę a kto mi nie wierzy to niech przeczyta poprzednie dwa posty na tym blogu to dowie się więcej o moim „szczęśliwym”zyciu na Nadodrzu i o tym dlaczego opuszczam tę szkołę.Nie widzicie,że na tym zdjęciu,na którym się uśmiecham to jestem z maszynistą i przytulam go do siebie!!!Maszyniści to też moje autorytety i to,że ja przytulam jeszcze 10 innych wykładowców nie oznacza,że zostanę wykładowczynią na 100% bo mogę równie dobrze zostac maszynistką lub kierowcą autobusu i dobrze mi z tym:)))

Już wiem-nie jestem pociągiem czy tramwajem,który ma swoją wytyczoną trasę czyli swój cel,który po wielu stacjach czy przystankach w końcu osiąga i potem jeździ od nowa tą samą trasą a jedyne co złego może go spotkac to tylko kolizja lub wypadek.Jestem jak okręt,który dryfuje po falach życia.Okręt widmo a właściwie wrak,któy obija się o skały,które go kaleczą a na jego powierzchni zostawiają rysy.Okręt widmo wedle legendy szukał swojego miejsca.Pojawiał się nagle i niespodziewanie we mgle i straszył załogi innych statków oraz znikał kiedy chciał.Nigdy nie mógł znaleźc miejsca oraz nie miał obranego kursu i pojawiał się na wielu morzach i w wielu legendach,które opowiadali o nim ludzie,którzy mięli z nim stycznośc lub sobie go wymyślili.Byli i tacy,któzy w jego istnienie nie wierzyli tak samo jak i w moje istnienie niektózy nie wierzą bo jestem aż tak oryginalna,że aż trudno w to uwierzyc…

Statek widmo nie miał ani załogi ani też kapitana,który by nim sterował.Płynął tylko sam przed siebie a jego ster ciągle sam się kręcił.nie kierował nim sternik ani nawet jakiś duch.Po prostu sam siebie kierował tak jak go prądy rzuciły.Skrzypiał i powodował,że ludziom na jego widok włos się jeżył a niektózy nawet chcięli jego poziwedzac ale kiedy już na nim byli to nigdy z niego żywi nie wrócili…

Taka jestem…Aktualnie(przepraszam za ch*jową jakośc zdjęcia i,że jest trochę niewyraźne):



Florianie…To serce jest dla Ciebie…Juz wkrótce będziemy razem…

Nie chcę śmierdzącego Wrocławiaka za męża!!!Od prwie dekady,dokładnie od maja 2000 roku marzę o tym aby kiedyś spotkac tego Florian’a Preis’a,urodzonego w 1972 roku w Bensheim in Hessen!!!Marzę o tym by był mój!!!Czy to tak wiele???!!!

Są ludzie,którzy chcą aby została w tej szkole.Ale oni są żonaci i nie rozumieją,że dla mnie byłaby to tragedia,gdyby mój Florian okazał się byc żonaty oraz,że gdybym po skończeniu tej szkoły zastała go zwiżanego z inną dziewczyną…Co ja bym wtedy zrobiła???

„Znajdź sobie chłopaka najlepiej z Wrocławia…”-powiedziała mi w październiku 2008 roku szatniarka o czym pisałam tutaj na blogu jakieś chyba 20 postów temu…Nie chcę nikogo z dobrego Wrocłąwia!!!Nie nawidzę tego miasta i nic mnie z nim nie łączy!!!Nie mierzę po 161 cm jak Anetką Zając bo mam 192 cm i dobrze mi z tym!!!Nie chcę Wrocławiaków po swojej stronie!!!Pomóżcie spełnic największe marzenie Anny W.z mojej grupy i dajcie mi odejśc i nie zadawajacie głupich pytań w odnośni tego dlaczego chcę odejśc!!!

Nie ma już Nadodrza!!!Nie ma i nie będzie!!!To już przeszłośc!!!

Błagam WAS dziewczyny-szanujcie się bowiem każda częśc Waszej przeszłości wyjdzie kiedyś na jaw.Jesli któraś a Was prowadziła bagate życie sexualne a teraz ma stałego chłopaka i on o tym nie wie to proszę WAS-bądźcie odpowiedzialne za to co robicie i lepiej aby dowiedział się tego od Was samych niż od obcych…

Tak samo jak premier Tusk nie wyjawił,że palił marihuanę w młodości a kiedy wyszło to na jaw to nie zaprzeczył.Tak samo i ja nie zaprzeczę kiedy ktoś zapyta się mnie o to co było o Nadodrzu bo jest aż za dużo dowodów mojej winy.Są zdjęcia oraz to co pisałam kiedyś o Nadodrzu i relacje ludzi,którzy kiedyś zwali się moimi przyjaciółmi.To wystarczający dowód na to aby potwierdziło się to,że przebywałam na Nadodrzu dlatego gdziekolwiek będę nie zaprzeczę tego faktu ale nie będę chciała o tym rozmawiac…

Nie ma już Nadodrza…Do tej pory każdy kto zwał się moim przyjacielem lub był mi bliski sam był…nadodrzańcem!!!Pamiętam jak feralnego dnia 5 marca 2005 roku w dniu,w którym po raz pierwszy przybyłam na Nadodrze do tego zaocznego liceum ogólnokształcącego dla dorosłych to na języku polskim przerabialiśmy „Treny”Kochanowskiego oraz”Żeńcy”.

W „Żeńcach”było o dwóch dziewczynach o imieniu Olucha i Pietrucha,które cięzko pracowały w polu a nad nimi stał starosta,który poganiał je batem.I dziewczęta rozmawiały między sobą o tym,że jak on ich nie przestanie poganiac to naślą na niego babę o 4 zębach aby go całowała.To było dobre:)))

No to mogę powiedziec,że na dzień dzisiejszy,że zamiast wyrazu „Żeńcy” zastąpimy go wyrazem „Nadodrzańcy”i zamiast Oluchy i Pietruchy ciężko pracujemy kolejno ja,która niesie krzyż pański,którym jest Nadodrze oraz pan Pledger,który niestety zmarł. Zamiast starosty,który pogania nas batem jest samo Nadodrze.Pan Pledger był z pochodzenia Wielkopolaninem i pochodził z okolic Poznania.Jednak opowiadał mi za żywota o tym,że mieszkał kiedyś w tej dzielnicy i widział jak tam można po zębach dostac…

Umiał świetnie język niemiecki tak samo jak ja i był przyjezdnym oraz znał Nadodrze.Wiele mam cech z niego i świetnie się z nim rozumiałam ale tak wyszło jak wyszło.Nie chcę już wracac na Nadodrze i żegnam Wrocław na zawsze…

Tak więc spełnijmy marzenie Anny W.z mojej grupy, która już od zeszłego roku nie może się doczekac tej cudownej chwili,w której to Florianna odejdzie z tej szkoły.Spokojnie-nie umieram przecież tylko jadę.Albo do Poznania albo do Bensheim.

Tych,którzy chcą mnie powstrzymac proszę o jedno-nie zatrzymujcie mnie już więcej i nie odbierajcie mi mojego szczęścia-Florian’a Preis’a.Muszę go odnaleźc…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz