Wieczór wspomnień…
Czymże jest dla człowieka wspomnienie???Czymże byłby człowiek bez wspomnień???Kimkolwiek jesteś i to czytasz powiem Ci jedno-to co teraz robisz też będzie wspomnieniem.Każda chwila jaką mamy będzie kiedyś wspomnieniem.nie pozwól jej się ulotnic.Zapamiętaj jaknajwięcej z tego jak żyjesz,ponieważ to wszystko tworzy Ciebie…
Był wtorek.15 grudnia 2009.Jakoś tak po 20-tej.Byłam już w domu gdy nagle obudziło się we mnie wspomnnienie o tym jak to w październiku 2006 roku pogodziłam się z Michałem z Nadodrza.Kłóciłam się z nim od czarwca 2006 kiedy to uderzyłam go butelką w łeb a on nie chciał mi wybaczyc.Za co go uderzyłam???Za samo to,że zapytał się mnie czy ja go kocham…
Wspomniałam sobie to jak w listopadzie 2006 roku wyjechał razem z Krzyśkiem z Nadodrza do Anglii a ja bałam się,że nie wróci a wrócił jednak w maju 2007.
Wspomnienia…Dobre czy złe-to one nas tworzą i bez nich nie bylibyśmy sobą…
Data 16 grudnia 2009.Rano jak zwykle wstałam o godiznie 3:30 i czekałam na mój najukochańszy utwór Techno LOOPO INC-Cold Mountain,którego niestety nie było jak zwykle.Gdzie te zrąbane LOOPO INC!!!???
O godzinie 4:50 zaczęłam się ubierac aby o 5 rano wyjśc z domu na pociąg.Gdy ubierałam się to ubierałam sobie moje nowe spodnie różowe dzwony,które kupiłam niemal niecały rok wcześniej zaraz po tym jak płakałam,że rozdarłam sobie moje najukochańsze sztruksy dzwony daty 10 lutego 2009.Niestety te spodnie nie są tak ciepłe jak moje sztuksy i tego dnia-16 grudnia 2009 miały swoją premierę podczas gdy toczył się mój proces…Oprócz nich założyłam jeszcze bluzkę tym razem już z konkretnym przekazem,pod którego to działało hasło mające na celu uwolnic mnie oraz ułaskawic.Hasło brzmiało:”SHOW YOUR EMOTION” i miało na celu pokazac,że jestem jaka jestem i chętnie to pokazuję i ch*j im z tym.
Z domu wyszłam o godzinie 5 rano na autobus a do autobusu wsiadłam o godzinie 5:30.Było jeszcze ciemno kiedy jechałam.Jak zajechałam na miejsce to była godzina 7:15.Wysiadłam z autobusu i poszłam z stronę mojej byłej szkoły na ul.sieradzkiej,z której mnie wyrzucono.Po co tam poszłam???Poszłam tam po to aby odwiedzic moją paczkę,gdyż miałam przygotowac ankiety dla Pawła,Eleny oraz Krzyśka W.z mojej paczki,którzy robili razem ze mna projekt a ja miałam zrobic im pytania do ankiety,która im była potrzebna na zaliczenie.
Gdy zaszłam na ul.Sieradzką nie było niemal nikogo oprócz pani Dorotki-mojej znajomej szatniarki.Od razu przywitałam się z nią i zagadałam do niej.Gadałyśmy trochę aż zaczęli się schodzic ludzie na zajęcia.
Pamiętam jak dziś.Stałam tam przy szatni na korytarzu.Patrzałam kto wchodzi…Moja grupa miała zajęcia na godzinę 8 rano.Między innymi jako jedna z pierwszych do szkoły weszła Magda z Lubina.To z nią i Agnieszką miałam kiedyś przygodę z Anneliese Michel jak odprowadzałam je na autobus bo skończyłyśmy wcześniej zajęcia zanim mnie jeszcze z tej szkoły wywalono…
Gdy Magda powiedziała mi „HEYO” to ja od razu powiedziałam jej dziękuję.Dziekuję.Dziekuję.
Magda zdziwiła się za co ja jej dziekuję a ja byłam zdziwiona,że nie wie o tym…
Dziekowałam jej za to,że podczas kiedy podpisywałam dzień wcześniej zeznania w sądzie przeciwko mnie znalazłam także zeznania moich obrońców-Magdy oraz Anti,które napisały do sądu w mojej obronie.No i w tych zeznaniach Magda napisała,że bardzo chciałabym byc DJ-ką…
Dziękuję jej za to.Magda była bardzo zdzwiona i powiedziała mi,że przecież zeznania były tajne ale ja podziękowałam jej za każde słowo jakie tam pisała w mojej obronie.Nie tylko ona.Gdy przyszła Anti podziękowałam i jej.Za obronę.Anti też była zdzwiona.Bardzo jej dziękuję.
Byłam sądzona za ten dzień między innymi:
TU PRZECZYTAJ
Albo za samo to:
TU TEŻ CZYTAJ
Chodzi tutaj o nadmienienie po prawdziwym imieniu i nazwisku swiętej pamięci niejakiego Mieczysław’a…
Pamiętam jak dziś ten dzień-16 grudnia 2009.Stałam jak zwykle w tym korytarzu przed szatnią przy wejściu.Anti już sobie poszła na zajęcia a ja stojąc tam gdzie stałam przyglądałam się kto wchodzi i wychodzi.W końcu przyszli na zajęcia także Pezet oraz Gordon z mojej paczki.Od razu zagadałam do nich,że niedługo mam ostateczny proces i zapytałam się ich czy nie chcięliby przyjśc aby stanąc po mojej stronie bo potrzebuje równowagi sił bo za dużo osób jest przeciwko mnie a sędziów będzie dwóch i jedna sędzina i do tego taka jedna głupia ruda policjantka co prowadziła śledztwo w mojej sprawie i zbierała przeciwko mnie dowody oraz zeznania a ja na to wychodzi,że będę sama.Zaprosiłam już Karol’a no i wahał się czy przyjdzie a chciałam zaprosic jeszcze parę osób więc zapraszam i ich.Pezet opowiedział,że nie wie jeszcze czy przypadkiem nie będzie pracował w tym czasie ale tak to jak będzie miał wolne to przyjdzie razem z Gordon’em na ten mój proces.
Odetchnęłam na chwilę z ulgą…Tylko na chwilę…Gdyż niestety rzeczywtistośc okazała się byc brutalna…
Było jakoś po 8 rano.16 grudnia 2009 roku.Postanowiłam się zapytac jeszcze o coś w sądzie czy Pezet i Gordon mogliby przyjsc na mój proces.Z tej oto racji poszłam sobie na Podwale razem z nimi do sądu i tam przy wejściu na korytarzu zaczaiłam się na sędzinę,która miała wziąśc udział w moim procesie jako jedna z sędziów i chciałam ją ostrzec,że będą sypały się wióry w mojej sprawie a ja nie jestem sama w swojej sprawie.
Zaczailismy się przy wejściu.Gdy jaśnie pani sędzina-Ewka G.weszła do budynku od razu zaatakowałam ją ja mówiąc:”Dzien Dobry!!!”.Sędzina gdy mnie zobaczyła usmiechęła się i odpowiedziała mi dzień dobry.Zapytałam się jej jak tam moja sprawa a ona na to,że proces jest już gotowy.Zapytałam się jej czy mogę przyprowadzic na salę moich świadków czyli Pezet’a oraz Gordon’a a ona odpowiedziała mi,że nie ma przeszkód.Zapytałam się jej czy moge przyprowadzic jeszcze oprócz nich moje koleżanki z Nadodrza i zapytałam sie jej czy ona pamięta takie koleżanki,o których jej kiedyś opowiadałam,że chciały zobaczyc DJ’a JONO GRANT’a ale nie przyszły mimo wszystko i teraz też nie gwarantuję czy przyjdą ale powinny byc więc przyprowadzę bardzo dużo moich obrońców.Z resztą całe Nadodrze i DJ JONO GRANT apelują o moje ułaskawienie i byc może nawet samego DJ’a JONO GRANT’a przyprowadzę na mój proces a ona na to gada,że DJ JONO GRANT’a to ona zna osobiście i on ma w planach wyjazd na święta więc nie przyjdzie.
Nosz kurde mać!!!Co za babsztyl!!!Ja powiedziałam jej,że go przyprowadzę i tyle.
W międzyczasie sędzina przeprowadzała bożonarodzeniową zbiórkę darów dla ubogich bachorów i domów samotnej matki a ja na to palnęłam jej z radością,że niech lepiej ona idzie biedom pomagac a nie procesami się trudni.Powiedziałam też,że wezmę ten koszyczek i jej na łeb założę i ryj podrapię i wtedy będą mięli mnie za co sądzic a nie za to co pisałam na blogach.
Słyszeli to Pezet oraz Gordon.Sędzinę zatkało.Poszła sobie od razu jedynie rzucając mi słowa,ze spotkamy się na procesie.I bardzo dobrze.Ja mam więcej świadków niż oni zeznań przeciwko mnie.Tak więc obym miała równowagę sił podczas procesu.
Wówczas jeszcze nie bałam się niczego.Później rzeczywitośc zweryikowała wszystko…
Pezet gdy usłyszał jak pojechałam sędzinie powiedział,że teraz to dopiero będę miała dołożone do procesu a ja powiedziałam,że nie boję się niczego.
Bo taka była wtedy prawda.Jednak gdy nadszedł proces rzeczywistośc okazała się brutalna…

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz