niedziela, 30 maja 2010

Równowaga sił-część 2

Równowaga sił.Balans aby szanse były wyrównane…
Od dawien dawna równowaga sił odgrywa bardzo dużą rolę-czy to w grach zespołowych czy to w walce…
Ile to jest:dwóch sędziów czy tam prokuratorów,sędzina,20 paru oskarżycieli oraz jedna głupia ruda policjantka???Wszyscy przeciwko mnie…Oskarżonej za groźby karalne,za słowa na blogach oraz za samo to,że jestem jaka jestem i tego nie chcę zmienic ani tego,że nie chcę byc taka jak oni by chcięli!!!
Skoro wszyscy są przeciwko mnie to ja tez mam prawo aby się bronic oraz prawo do tego aby moi znajomi,którzy są po mojje stronie wystąpili do sądu o moje ułaskawienie…
Tak oto mijał mi dzień 16 grudnia 2009 na próbowaniu utworzenia równowagi sił abym na procesie miała mozliwośc pokazania tego,że sa także osoby,które mnie popierają.Anti oraz Magda z Lubina poparły mnie na piśmie wstawiając się za mną.Wczoraj zagadywałam o to Karol’a czy by nie przyszedł na mój proces i powiedział,że postara się przyjśc.Pezet oraz Gordon nie gwarantują z powodu tego,że pracują ale jakby nie pracowali to z chęcią by przyszli na 100%…
Czy uda mi sie utworzyc równowagę sił czas pokaże.Data procesu ostatecznego została wyznaczona na 21 grudnia 2009…
Po tym jak byłam na Podwalu razem z Gordon’em oraz Pezet’em oni poszli potem na zajęcia na Sieradzką a ja poszłam jeszcze coś załawic na Łąkowej.Poszłam do JONATHAN’a GRANT’a,który miał tam zajęcia od godziny 9:40.Była godzina 9:15.Było jeszcze sporo czasu więc poszłam jak zwykle do punktu xero do Karol’a.Karol ucieszył się jak zwykle na mój widok.Ja również.Jak dobrze,że go mam.
 Chciałam po raz kolejny się go zapytac czy przybędzie.Gdy zastałam Karol’a w punkcie xero to po tym jak zadałam mu to pytanie czy przybędzie na proces to odpowiedział,że tak i do tego na 100%…Zaufałam mu.Wierzyłam,że przybędzie…Cóż mozna dac cenniejszego niż zaufanie???
W międzyczasie gdy rozmawiałam z Karol’em to przyszedł uż JONO GRANT.Od razu zagadałąm do niego,że daty 21 grudnia 2009 roku mam wyznaczoną datę procesu i zapytałam się go czy nie przybyłby na mój proces by wstawic się po mojej stronie.Pokazałam mu pismo ze sądu,które dostałam dwa dni wcześniej.
JONO przyjrzał się temu pismu,gdzie to sędzia Józef S.uprzejmie informował w tym swoim pisemku o tym abym przybyła na proces daty 21 grudnia 2009 na godzinę 15:30 do sądu na Podwalu po czym kazał sobie sxerowac to pisemko i poprosił o to Karol’a ale Karol oznajmił,ze niestety xero jest zepsute…
No to ja powiedziałam JONATHAN’owi,że może sobie je wziąśc a on mi powiedział,że nie musi i,że zapamięta sobie datę i godzinę mojego procesu i powiedział mi,że jest po mojej stronie oraz,że przybędzie na proces.
Dziekuję mu za to.Te słowa mnie podbudowały.Myslałam,że naprawdę.niestety tak nie było…
Byłam taka szczęśliwa,że i Karol i JONO GRANT mnie wspierali w mojej niedoli jednak się pomyliłam…
Zaraz po tym jak dowiedziałam sie,że mnie wspierają i,że Karol oraz JONO zadeklarowali,że przybędą na mój proces byłma tak szczęsliwa,że do osiągnięcia równowagi sił potrzeba mi było jeszcze conajmniej 3 osób bo Gordon oraz Pezet powiedzieli,że niestety nie gwarantują tego czy przyjdą na mój proces.
Poszłam poszukac równowagi sił gdzie indziej.Gdzies poza szkołą,która mnie sądziła…
Poszłam tam gdzie zwykle idę.
Poszłam na Nadodrze…
Tanja.Moja „przyjaciółka”z Nadodrza.Niby jest z Nadodrza ale tam znajomych nie ma.Na nikim innym w tej chwili nie mogłam polegac tylko na niej…
Gdy szłam na Nadodrze minęłam ją.Wiedziałam,że o tej godzinie,w tym miejscu i o tym czasie będzie przechodziła…
Zagadałąm do niej jak szła bo udawała,że mnie nie widzi a byłysmy pokłócone.Powiedziałam jej w przelocie:”Mam juz wyznaczony termin procesu.Na 21 grudnia 2009 na 15:30″.Odpowiedziała mi,że z tym to nie do niej bo ona na prawie się nie zna i nic o tym nie wie i ma guzik do gadania.I szła dalej ale głowę miała odwróconą w moją stronę.Powiedziałam jej,że nie musi miec nic do gadania byle aby była na moim procesie jako moja przyjaciółka i wspierała mnie jako osoba towarzysząca bo mam prawo przyprowadzic osobę towarzyszącą i wybrałam właśnie ją.Myslałam,że sobie dalej pójdzie i zostawi mnie samą z tym fantem…
Pomyliłam się.
Odpowiedziała mi,że o tym pogadamy po jutrze jak to będzie.Ucieszyłam się,że mnie nie olewa.Bardzo Ci dziękuję Tanjo!!!I poszła dalej…
Ja tym razem znowu wróciłam z Nadodrza do mojej dawnej szkoły.Wróciłam na ul.Sieradzką tam gdzie zajęcia miała moja grupa aby zbierac osoby,które mogłyby mi [pomóc podczas mojego procesu i są po mojej stronie…
Gdy zaszłam tam do nich na zajęcia to jeszcze raz podziekowałam Magdzie z Lubina oraz Anti.Moja koleżanka Agnieszka z Kłodzka zapytała sie,że skoro ja widziałam zeznania świadków,którzy pisali w mojej obronie to czy ja widziałam także jej zeznania.Odpowiedziałam jej,że nie widziałam akurat jej a ona mi odpowiedziała,że to dobrze bo się nie udzielała.Ja myslałam,że może też coś ktoś więcej w mojej obronie napisał ale niestety widziałam tylko dwa zeznania na moją korzyśc.
I tak bez czytania zeznan wiem kto jest przeciwko mnie a kto jest po mojej stronie…
Poziękowałam również Kaśce M.z mojej dawnej grupy,która studiuje również prawo.Powiedziałam jej,że wiem,że jest za mną.Odpowiedziała mi,że musi jeszcze dosłac zeznania do sądu o tym,że jest po mojej stronie a ja powiedziałam jej,że już nie musi,ponieważ już mam termin ostatecznej rozprawy-21 grudnia 2009…
Wiem kto jest za mną a kto jest przecwiko mnie,gdyż czytałam w sądzie zeznania,które kazano mi przeczytac i podpisac ale ja i tak wiedziałam bez czytania tych zeznań bo wiem kto jest za mną a kto przeciwko.
Agnieszka zapytała się mnie kto ze świadków zeznawał przeciwko mnie to powiedziałam jej,że Daria,Anna K. „Kaszanka” oraz Basia ale jej opinia była neutralna.Normalnie i tak wszystko wiedziałam.Niczemu nie zaprzeczę co tam pisało bo nie jestem Anią z Zielonego Wzgórza aby wymyslac takie rzeczy.Niestety wszystko było realne a rzeczywistośc brutalna i nie ma po co uciekac w świat marzeń…
Proces.Czymże jest proces i procedury prawne wie tylko ten kto sam to przeżył…
Na tę chwilę zbierałam świadków,którzy stanęli by na mojej rozprawie w moim imieniu…
Ale do procesu potrzebny jest adwokat,gdyż mam prawo do obrony i aby ktoś przedstawiał argumenty w moim imieniu a ja kogoś takiego mam niemal od początku sprawy.
Zaraz po tym jak byłam odwiedzic moich znajomych w tej szkole co mnie z niej wywalili poszłam znowu na Podwale ale tym razem do mojego adwokata,który ma mnie reprezenotwac w mojej sprawie.Poszłam mu oznajmic,że mam już ostateczną date procesu-21 grudnia 2009.Była godzina około 12:30 jak zaszłam do niego.Od razu zagadałam mu o tym,że będę miała juz ostateczną decyzję i ostatni proces i zbieram równowagę sił aby przeciwstawic się temu głupiemu polskiemu prawu i zapytałam się mojego adwokata czy będzie obecny na mojej rozprawie sądowej i czy będzie mnie reprezentował ale to co usłyszałam powaliło mnie na nogi i spowodowało,że niestety świat mi się zawalił…
Niestety-21 grudnia 2009 na godzinę 15:30 mu nie pasuje.To z powodu świątecznej przerwy…
Załamałąm się.Jednak będąc moim adwokatem powiedział,ze porozmawia jeszcze z sędziami i wstawi się w mojej obronie.
Ale czy to wystarczy bym z tego procesu wyszła cało???
Proces.Równowaga sił.O tym co to jest proces i procedury sądowe wie tylko ten,kto tego sam doświadczył…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz