Życie…Czymże jest życie???Czy człowiek taki jak szanowna pani Elizabeth Noelle Neuman wie czym tak naprawdę jest życie???Po co właściwie żyjemy skoro i tak umrzemy???Wydaje mi się,że żyjemy po to aby poznac życie i aby zbierac doświadczenia a nie po to aby myslec o smierci bo nie ważne jest to kim teraz jesteśmy-ważne jest to kim będziemy.Tak więc ktos kt do tej pory mógł cieszyc się poważaniem jak jaśnie pani Neuman-tak więc taki ktoś może stoczyc się i przestac byc szanowanym.Ale czy człowiek,którego szanują inni to czy on szanuje samego siebie???
Daty 1 lutego 2011 roku,jak codzień oprócz weekendów rzecz jasna,szykowałam się do pracy i aby gonic samochód pana Janusz’a,któego to niestety dzień wcześniej nie zastałam.Gdy tak rozmyslałam sobie przed zbieraniam sie do pracy o tej historii,jaką opisała już na wstepie jaśnie pani Elizabeth Noelle Neuman w swej książeczce „Spirala milczenia” rozmyślałam o tym jak to daty 4 grudnia 2010 roku,już po tym jak skończyłam pracę jako ankieter,gdyż miałam ankietowac tylko przed jeden dzień,to daty 4 grudnia 2010 roku musiałam już znowu pojechac do innej pracy.Tym razem jak co sobotę a 4 grudnia 2010 był sobotą a od daty 20 listopada 2010 roku co sobotę jeździłam sprzątac do Kostomłotów niejaką firmę za autostradą o nazwie Bisek Asfalt,więc daty 1 lutego 2011 rozmyślałam o tym jak to daty 4 grudnia 2010 gdy przyjechałam sprzątac tam to na miejscu nie zastałam nikogo i zakłąd był zamknięty akurat tego dnia.Wówczas nie wiedziałam już czy mam tam sprzątac dalej i czy zostałam przyjęta tlyko na te dwa razy czyli dwie soboty pod koniec listopada-20 oraz 27 listopada 2010.Jak się później okazało-tak było aż po kilka razy a moja umowa juz się skończyła,gdyż obejmowała tylko te dwie soboty.Wracając do daty 4 grudnia 2010 roku to gdy zajechałam na miejsce a nie było tam nikogo w Bisek Asfalt,gdzie miałam sprzątac to szukając jednak kogoś na tym terenie kto wyjaśniłby mi co się tu dzieje i dlaczego dziś jest tu nieczynne tak więc oto nagle natrafiłam na budkę…z ochroniarzem w środku.Jeszcze nie wiedziałam czy jest ktoś tam w tej budce i jak tlyko zobaczyłam te budkę to pociągnęłam za jej klamkę,gdyż myslałam sobie,że może tam nikogo nie ma ale nagle otworzyły się przedemną drzwi i w drzwiach stał ochroniarz.Zaprosił mnie do środka tej budki.Jak się dowiedziałam to akurat tego dnia Bisek Asfalt mają nieczynne.Ochroniarz jak sie okazało miał na imię Rysiek.Fajnie mi się z nim gadało.Rysiek miał około 50 lat i był szczupły.Po długiej rozmowie ze mną oraz poczęstowaniu mnie kawą,którą zaparzył mi jak to nazwał „po turecku” na rozgrzanie abym sie rozgrzała bo było zimno,Rysiek zapytał sie mnie czy mam faceta.Sam też opowiedział mi bardzo dużo o sobie oraz o swojej rodzinie oraz skąd on jest i z tego co mi opowiadał to jego zdaniem moje imię-Florianna jest bardzo piękne i rzadkie a jak on dawał w latach 80-tych XX wieku swej córce na imię Diana to tez należało wówczas do rzadkości.Gdy zapytał sie mnie o to czy mam faceta,wóczas opowiedziałam mu o moim wyborze bycia wolnym oraz opowiedziałam mu tę historię mojego mieszkania w Kątach Wrocławskich na Okrzei oraz jak to ludzie mnie za mój wybór mają za dziwaka ale za to wielki wpływ na posiadanie nowych zwierząt domowych-jednorożca,gorgony oraz mantikory mają wpływ panowie Kopeć oraz Reps,czyli to co opisałam Wam w poprzednim poście na tym blogu tę historię.Rysiek zapytał się mnie czy ja jestem z Kątów oraz próbował przekonac mnie do posiadania faceta oraz potomstwa ale mu się to nie udało.Mój wybór to mój wybór.Nawet jeżeli za to ludzie uznawają mnie za dziwaka-mi to wcale nie przeszkadza.
Ryśka widziałam tylko raz w życiu-tego dnia i już potem nawet jeżeli ja znowu jak głupia jeździłam do Bisek Asfalt bo mnie nikt nie powiadomił z mej firmy sprzątającej,że już umowa mi się skończyła ale za to nie zapomnę tego do końca życia jaką minę zrobił gdy słyszał moją historię o jednorożcu,gorgonie i mantikorze,które zostały przy mnie gdy umierałam na starosc bo miałam je zamiast potomstwa:)))
Gdy tak rozmyslałam szykując się do pracy,aty 1 lutego 2011 roku,szybko ogoliłam pachy oraz strefę intymna oraz zaczęłam się ubierac.Ubrałam sobie różowe spodnie oraz różową bluzkę z WINX CLUB.Była godzina 6:32 gdy zaczęłam się ubierac.Bałam się,że nie zdążę na pocztowe auto pana Janusz’a,które wozi mnie ostatnio do Wrocławia z Twardogóry.Podczas gdy ubierałam się to poczułam,że musze jeszcze załatwic się i muszę to zrobic szybko jeśli chcę zdązyc.Szybko załatwiłam się a potem dokończyłam ubierac się i o godzinie 6:42 wyszłam z domu.
Gdy wyszłam z domu na dworze było jeszcze ciemno ale świtało odbijało się od lekkiej warstwy śniegu oraz lodu,gdyż droga była oblodzona a śnieg,który topniał zamarzał automatycznie.
Idąc myslałam jak zwykle o życiu-nie tylko swoim ale i ludzkim oraz o tym,że to byt określa świadomośc istnienia.Tak-ten blog ma motto:”Byt określa świadomośc istnienia…”.Kiedy zakładałam tego bloga to jeszcze nie wiedziałam o czym on będzie oraz co ja z nim zrobię.Ale wóczas miałam jeszcze natchnienie oraz potrafiłam pisac blogi.a teraz???Co się ze mną stało???
Byt.Czymże jest byt oraz to istnienie???Nie wystarczy byc aby istniec.Trzeba to poczuc,że się żyje a nie tylko bytuje.Ale bytujac możemy poczuc swoje istnienie…
Poczucie bezpieczeństwa.Czymże jest poczucie bezpieczeństwa???Gdy szłam to myślałam włąśnie o tym.Myślałam o tym jak to szukając włąsnego bytu po procesie a nie było to jeszcze aż tak całkiem dawno a było to w momencie gdy musiałam spłącic ostatnią ratę za karę 600 zł grzywny jaką na mnie nałozono i,którą ostatecznie spłaciłam w listopadzie 2010 to we wrześniu 2010 roku szukałam jeszcze swojego bytu na tej ziemi po procesie.Wówczas to straciłam chyba rozum ale dzieki temu wiem do czego się nadaję a do czego nie bo wiemy o sobie tylko tyle na ile sami się sprawdziliśmy i to poczulismy więc wówczas we wrześniu 2010 ja-głupia jeszcze wtedy Nadodrzanka szukając swej drogi życiowej oraz będąc osobą bezrobotną od maja 2010,gdzie to po raz ostatni pracowałam jako ankieter to szukając swej drogi tak jakoś moje własne nogi zaprowadziły mnie do…Kolegium Nauczycielskiego imienia Grzegorz’a Piramowicz’a na Nadodrzu.Daty 24 września 2010 roku złozyłam tam podanie i po paru dniach dowiedziałam się,że zostałam przyjęta!!!Sama się zdziwiłam.Wiem,że mają niż demograficzny i mięli jeszcze wolne miejsca na kierunek język polski z terapią pedagogiczną ale nie sądziłam,że mnie przyjmą gdyz odkąd zdawałam maturę minęły już wtedy 3 lata.Już na samym początku samej sobie nie wróżyłam tam dobrze i czy się odnajdę,gdyż wiedziałam,że praca z bachorami jest nie dla mnie i miałam rację.to prawda.Ale bynajmniej dzięki temu mam potwierdzenie,że wiemy o sobie na tyle na ile nas sprawdzono a ja sama się sprawdziłam tym sposobem,że jednak nie mogę i nie chcę tam byc!!!
Pomimo iż byłam tam bardzo krótko bo aż dwa tygodnie to przez ten czas-zapamiętali sobie mnie wszyscy bo jestem charakterystyczna.
Wiecie dlaczego tak postąpiłam???Dziś już wiem.
Dla tego widoku to zrobiłam:
Oto widok z okna tego kolegium nauczycielskiego.Z jego okna widac Nadodrze a także kawałek ulicy.Wiecie dlaczego mi to było ważne???Ponieważ lezy ono na przeciwko szkoły,do której chodziłam kiedys i to tam doszłam do matury-C.K.K. PROFESJA czyli moje zaoczne liceum ogólnokształcące na Nadodrzu.A z racji tego,że nie byłam tam dawno a bałam się pójśc w odwiedziny i chciałam poczuc jeszcze raz jak to jest widziec z okna Nadodrze-to trafiłam tam…Dzieki temu wiem co mogę a co nie.
Co prawda z nikim stamtąd nie mam kontaktów i nie obchodzą mnie nic te osoby,które tam ze mną chodziły ale mam maila grupowego a na nim hasło a tam te dziewczyny bo chodzą tam same dziewczyny to ja jak znam hasło do tego maila grupowego: terapia.pedagogiczna@interia.pl a hasło jest kolegium2010 to one przesyłają sobie tam zagadnienia,jakie omawiają.I ja zaglądając tam któregoś dnia z ciekawości,natrafiłam na pytania,jakie miały chyba na przedmiot psychologia rozwojowa czy też wczesnoszkolna i tam były między innymi pytania o to co trzeba robic aby dziecko przestało palic albo…do czego dzieciom są potrzebni dorośli.I tam tez były odpowiedzi na te pytania z tym,że przy pytaniu na temat tego do czego dziecku sa potrzebni dorośli tam była odpowiedź:”Do poczucia bezpieczeństwa.”.
Poczucia bezpieczeństwa…Poczucia bezpieczeństwa…Coś WAM powiem-człowiek dorosły,który sam nie ma poczucia bezpieczeństwa nie może dalej decydowac za siebie a co dopiero bachor!!!Z tym,że bachor sam sobie nie może wytowrzyc poczucia bezpieczeństwa bo niestety-nie zna życia i jest niedojrzały a za takiego bachora robiła mnie Wyższa Szkoła Zarządzania i Finansów we Wrocławiu z oskarżycielami-panią Berentowicz-Sobczak oraz niejaką Agnieszką Dejnaką,która bardzo by chciała abym widziała w niej wzorzec osobowy ale guzik prawda-niech ją cenią głupole a ona ma taki rudy łep i myslała,że jak ze mną rozmawiała to rozmawiała z dzieckiem,które nie ma poczucia bezpieczeństwa i przez to się sadzi i dążyła do ubezwłąsnowolnienia mnie nie licząc się z moim zdaniem to moim zdaniem ta pani zna życie tylko z książek pedagogicznych.Poczucia bezpieczeństwa to moi oskarżyciele szukali po tym jak się mnie wystraszyli samego tego,że po procesie mogę się na nich mścic ale i tak oni sami sa pokarani swoją głupotą oraz tym,że skoro odważli się z normalnych ludzi dorosłych,którzy sami są w stanie sobie zapewnic poczucie bezpieczeństwa to oni sami są dziećmi,którzy potrzebuja swej kolektywy bo bez tego by nie przetrwały.
Jeszcze nadejdzie czas,gdy opiszę cały mój proces na tym oto blogu…Ale jeszcze nie teraz.
Wróćmy teraz do daty 1 lutego 2011…
Szłam po śliskiej drodze tą samą drogą,którą zawsze chodzę.Szłam koło nowo wybudowanej hali sportowej w Twardogórze przy ulicy Batorego,gdzie to zawsze zjeżdżają się albo sportowcy albo kabarety.I tym razem zauważyłam,że wisi ogłoszenie,że któregoś tam lutego przyjedzie znowu ta głupia Neo Nówka.”Boże!!!Jak ja tego kabaretu nie nawidzę!!!Szczególnie za to,że robia z siebie wariatów a jeden z tych kabareciarzy ożenił się niadawno a ja pamiętam jak czytałam artykuł na internecie o tym jak to przyjechał na swój własny slub z Opola a jego dziewczyna,która stawała się jego żoną smiała się z tego gdy reporterzy zapytali ją o to czy przy takim mężu czuje się osamotniona…”-tak sobie myślałam w duchu widząc ten plakat i szłam dalej.Przeszłam przez przejście łączące tę halę a szkołę,która się przy niej znajduje i wyszłam prosto do bramy,przez która ostatni przechodzę idąc na autobus czy łapac auto pana Janusz’a.Gdy przeszłam przez bramę to wyszłam po schodkach,które zaprowadziły mnie na mostek a potem przechodziłam obok garaży.Gdy szłam pod górkę za garażami,która wychodzi na Zakład energetyczny w Twardogórze to czułam pod nogami,że jest śliski grunt.Śliski grunt…Śliski grunt…
Idąc tą drogą myslałam sobie o tym aby w końcu napisac na tym bligu WAM-Drodzy Czytelnicy na temat mojego procesu ale niestety wahałam się.Nie czułam,że moge byc w stanie opisac przeszłośc a co dopiero chwile obecną…Gdy przeszłam koło Zakładu energetycznego w Twardogórze,potem przechodziłam obok zakładu ciepłowniczego czy jakos tak a potem poszłam w stronę Placu Piastów,gdzie to do poczty juz nie daleko bo ona się tam mieści a potem może zastałabym tam auto pana Janusz’a…
Gdy przechodziłam trochę za strażą pożarną w Twardogórze to przechodząc obok takiego parkingu oraz placu straży pożarnej,gzie to zwykle odbywają się Dni Twardogóry to wspominałam sobie jak to daty 3 sierpnia 2006 roku zrobiłam sobie sesję zdjęciową na tym parkingu,który jest tutaj widoczny na zdjęciu:
Zdjęcie zostało zrobione daty 3.08.2006 roku o godzinie 20:01 własnie na tym parkingu,koło któego teraz przechodziłam.
Pamiętam jak dziś ten dzień.Wówczas jeszcze stał na Nadodrzu mój komin a ja uczęszczałam już na kurs grafiki komputerowej do Oleśnicy i wreszcie zaczęłam posiadac coś bo wtedy nie miałam ani zawodu ani matury ani niczego tylko to Nadodrze.W tym samym czasie na Nadodrzu na Placu Powstańców Wielkopolskich jeździły koparki i zaczynały przebudowę a mój ukochany blaszak juz tam nie stał…Ja wóczas nic o tym nie wiedziałam.Dopiero daty 8 września 2006 to zobaczyłam i zamarłam.Widok ten na zawsze pozostanie w mej pamięci…
To zdjęcie miałam już wstawic dawno temu na tego oto bloga do innej notki o całkiem innej tematyce.To było w 2009 roku jeszcze przed moim procesem bo w marcu lub kwietniu 2009 i miało to nawiązywac do tego,że mam już 34 lata a na tym zdjęciu miałam 31 i całkiem nieźle się trzymam i jestem sobą a moje ciuchy są takie jakie sa i bardzo je lubię a tutaj na sobie miałam bluzę z kapturem bo kropił deszcz a zdjęcie wykonała moja koleżanka-Ula Wolska z Twardogóry,którą bardzo pozdrawiam i ona mieszka właśnie tam idąc w bok w strone poczty od tego parkingu.Pamiętam jak ziś,że gdy robiłam tę sesję zdjęcową to obok nas bawił się jej sąsiad,z którym Ula sie przyjaźni z tym,że ten jej sąsiad miał wówczas chyba z 5 czy 6 latek i jemu Ula też zrobiła zdjęcie.Ale ja nigdy nie lubiłam tego jej małego sąsiada i nawet w 2003 roku pamiętam jak poznałam Ulę to ja go nawet kopłam(na serio!!!)a potem przybiegła do mnie jego matka,która jak go rodziła to była bardzo młoda bo ona jest rocznik chyba 1983 czy 1982 i chciała mnie pobic i szarpała mnie!!!
Ula zawsze wszystko mi opowiadała o te rodzince z tym,że ona się z nimi przyjaźniła.Opowiadała mi w 2003 roku jak to ta dziewczyna pokłóciła się z mężem(chłopakiem???) i zabrała tego małego do swoich rodziców.Mi się to wydawało szczytem jej głupoty.Ona jest odemnie około 10 lat młodsza a już miała takie spierdolone życie.Ula opowiedziała mi też,że ta dziewczyna swoją pierwszą miesiączkę dostała jak miała chyba z 10 czy 8 lat.To tak samo jak w moim przypadku i ja dziękuję do dziś,że nie jestem osobą,którą kieruje popęd a nie rozum i jestem szczęśliwa,że myślę głową a nie doopą oraz emocjami.
Gdy szłam daty 1 lutego 2011 roku zaraz od parkingu w bok w stronę poczty pomiędzy budynkami na Placu Piastów w Twardogórze wóczas przypomniała mi się moja dawna paczka.w 2003 roku w wakacje miałam swoja paczkę,z którą przesiadywałam właśnie tam.I wszystko było ok gdyby nie to,że równy rok po tym to moja paczka już sie zaczynała rozpadac a mnie nie poznawali lub co gorsza-wypoerali się,że mnie znają!!!
Wówczas to w 2004 roku zaczynałam istniec jako KOUICHI.Nie „Florcia” czy „Florianna”.Sama sobie okresliłam swoją tożsamośc,dając sobie pseudonim-KOUICHI,mający wyrażac mnie.
Pierwszego bloga założyłam już w styczniu 2007-istniejąc już 3 lata jako KOUICHI.Wówczas jeszcze miałam tę swobodę pisania i zapowiedziałam,że założę sobie jeszcze bardzo dużo blogów i nikt mnie nie powstrzyma.A dziś-cóż…Brak natchnienia…
„Gdzie się podziałaś dawna KOUICHI???-zastanawiałam się sama nad sobą idąc na pocztę i wspominając moją paczkę z 2003 roku,w której to byłam najstarsza gdyż przeważnie należeli do niej ludzie młodzi.
Olka,Bosiu/Łosiu, Krzysiek,Krystian i Oskar a także Ula…Było nas tego trochę.A teraz???Gdy wspominałam tak moją paczkę to przeszłam już pomiędzy tym miejscem,gdzie z nimi bywałam i przesiadywałam w lato 2003 a zobaczyłam już wychodząc z tamtąd…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz