Samochód pocztowy.Jak zawsze stoji pomiędzy godziną 7:30 a 7:55 pod budynkiem poczty w Twardogórze.Wówczas jeszcze tego nie wiedziałam.Zanim wpadłam na ten pomysł daty 1 lutego 2011 roku aby pójsc sprawdzic pod pocztę czy stoji może tam auto pana Janusz’a,które zwykle zawozi listy to nie wiedziałam o której godzinie ono stoji pod pocztą i zwykle łapałam to auto na stopa na przystanku albo na górce jak sie idzie na Sądrożyce.I tego dnia-1 lutego 2011 roku wpadłam akurat na pomysł pójscia pod pocztę aby sprawdzic czy stoji tam jego auto.Zastanawiałam się co by było gdyby a jeśli nawet by tam stało a nie był by w nim pan Janusz ani ten drugi jego kolega,który tez mnie zabiera na stopa tylko byłby tam ktoś obcy,kto mnie nie zna,to czy mnie zabierze na stopa czy też mam isc na autobus i zapłacic te 11 zł za bilet???
Gdy stałam już na chodniku na Placu Piastów,który prowadzi pod pocztę i naprzeciwko mnie stało pod pocztą to auto z charakterystycznym napisem na tylnej szybie:”Wynajem samochodów”czy jakos tak to wówczas wahałam sie jeszcze czy aby napewno dziś jedzie pan Janusz albo jego kolega,który też jest fajny i mnie zna czy też jest tym razem jakiś obcy kierowca,który jeszcze mnie nie zna i pewnie mnie nie zabierze.Podeszłam pewnym krokiem kawałek tam pod to auto i minęłam je i widziałam,że ktoś siedzi w kabinie kierowcy i coś notuje.Dostrzegłam siwego mężczyznę w okularach…
Stałam tak chwilkę.Obrócił się w stronę mnie.To był on…Pan Janusz.
Od razu uśmiechnął się do mnie i przywitał mnie.Zaprosił mnie do środka swego pocztowego auta.Teraz mogłam odetchnąc z ulgą,że to on a nie ktoś obcy.Siedząc w środku zauważyłam,że jakaś baba się na nas gapi.To była listonoszka.Pan Janusz powiedział mi,że to jej zwykle pocztę rozładowuje.Gdy tak siedziałam w środku pan Janusz na chwile wyszedł z auta,gdyż musiał rozładowac ładunek pod pocztą.Kazał mi poczekac w środku auta.Pan Janusz rozładowywał z tyłu swojego samochodu worki z listami i podawał je listonoszce,która zanosiła je do budynku poczty przy ul.Plac Piastów w Twardogórze.W międzyczasie ja siedziałam i to obserwowałam,gdyż obserwatorem jestem bacznym.
Gdy pan Janusz skończył to usiadł znowu za kierownicą i znowu zaczął coś odnotowywac.W międzyczasie zauważyłam,że jakaś baba znowu przechodzi obok naszego auta,gzie ja siedze z panem Janusz’em i mu sie kłania.Znałam tę babę.znam już ją od 2000 roku gdzie to po raz pierwszy od tego roku zaczynałam korespondencję z koleżankami,z którymi dziś nie mam kontaktu ale wiem,że jeszcze żyja i juz nie mamy wspólnych tematów.Zagadałam do pana Janusz’a,że jakas baba się na nas gapi i miałam na myśli tę babę.Pan Januz powiedział mi,że to była naczelniczka poczty i jego zdaniem jest bardzo miłą kobietą.”Bardzo miłą kobietą…”!!!Ja mam o niej inne zdanie.Znam ją już ponad 10 lat to wiem jaka jest a on mi odpowiedział,że zna ją ale półtorej roku.Zagadałam do pana Janusz’a o to czy nie boji się tego,że te wstrętne babska na poczice na niego nagadają i potem będzie miał przezemnie problemy przez to,że mnie zabiera bo nie wolno mu zabierac osób postronnych ale pan Janusz powiedział,że te babska raczej nic nie nagadają i skoro do dziś nie ma problemów to jest ok.No tak…Aż mi się przypomniało to,że dlaczego on nie jechał dzień wcześniej czyli daty 31 stycznia 2011 roku i sama się domysliłam,że widocznie znowu przewoził jakieś pieniądze i potwierdził to,że dzień wcześniej jechał z wartownikiem.Powiedział mi,że ten wartownik to bardzo miły człowiek.Śmiał się ze mnie,że jeżeli na przyszłośc podejdę pod pocztę i zobacze,że on pojedzie z wartownikiem to wóczas już we trójkę się nie zmieścimy,chyba,że usiądę wartownikowi na kolana a to jest jego zdaniem bardzo przystojny mężczyzna i ma 28 lat.Gdy wypowiadał te słowa to ruszyliśmy w stronę Wrocławia.
Odpowiedziałam mu,że ja mam już 37 lat i wiek lat 27 to jest do mnie goowniarz a na dodatek to jest poerdolone pokolenie,które oglądało Sailor Moon,którego nie naiwdzę a pan Janusz do mnie,że jego zdaniem to jest bardzo porządny człowiek a ja wkładam wszystkich do jednego worka a wiek jego zdaniem nie gra roli bo ile jest takich małżeństw gdzie to kobieta jest starsza.
Zapytałam się pana Janusz’a o to czy wczoraj on zdązył się pozbierac po powrocie z Grecji bo jechał na weekend do Grecji i myslałam wczoraj,że nie jechał z wartownikiem tylko nie zdązył wrócic z Grecji.Pan Janusz opowiedział mi,że zdązył wrócic ale ciężko mu było a podczas swojego pobytu tam to kąpał sie w ciepłym morzu a wrócic zdązył tylko dlatego,że przekupił straż graniczną.Byłam w szoku gdy mi to powiedział!!!Powiedział mi,że teraz to wszyscy niemal tak robią i jest przekupstwo.
Dopiero co zaczynała się nasza rozmowa oraz wspóklna podróż.Gdy podjechalismy kawałek drogi tam jak sie wjeżdża na górkę na Sądrożyce to pan Janusz kazał zapiąc mi pasy bo nigdy nic nie wiadomo co za kontrola by była.No to z trudnością zapięłam te pasy,mając moją ciężką torbę z ulotkami na kolanach.Pan Janusz zagadał do mnie podczas gdy mocowałam się z pasami o to jaka to zima jest piękna.Zagadał do mnie,że on nic ostatnio nie robi tlyko aparat wyciąga i zime fotografuje.Jak wyjechaliśmy na górkę pomiędzy jedną częścią Sądrożyc oraz drugą,która oddziela niby lasek z paroma drzewami na krzyż to pan Janusz zagadał do mnie z pytaniem czy nie sądzę,że Twardogóra jest piękna.Odpowiedziałam mu,że ani trochę,gdyż uważam nadal,że najpiękniejsze jest Nadodrze a on do mnie,że jego zdaniem Nadodrze jest paskudne.Podziękowałam mu za zdjęcia Nadodrza,które dla mnie znalazł i mi wysłał a on mi obiecał,że wysle mi więcej jak znajdzie.Zapytał się mnie tez po raz kolejny o to czy podoba mi sie jego nowe auto jakie posłał mi na fotkach a ja odpowiedziałam mu,że niestety jeszcze nie przyjrzałam się bo nie miałam czasu kiedy a pozatym to słuchałam utworów z płyty,którą mi podarował.Powiedział mi,że na tej płycie to jest wszystko przerobione z Pink Floyd’a.Powiedziałam mu,że Pink Floyd to ja chyba pokocham za ten teledysk z młotkami,które stukają sobie w rytm „We don’t need no education” i pod tym podpisze się obiema rękami,że „We don’t need no education.”Od razu przypomniało mi się jak pracowałam w Kostomłotach albo Kątach Wrocławskich a skoro Kosto-Młoty to i te młotki z teledysku Pink Floyd.
Pochwaliłam sie panu Januszowi,że w końcu się odważyłam i zaczęłam pisac bloga…na temat swojego procesu!!!W końcu odważyłam się opisac po woli to,co wydarzyło się pomiędzy 17 grudnia 2009 a 21 grudnia 2009,gdy to przygotowywałam się do mojego procesu.Pan Janusz pokiwał tylko na to głową i powiedział mi humorystycznym tonem,ze zna taką jedną co blogi pisała a już dawno procesu nie miała.Wiedziałam kogo ma na myśli.A juz tym bardziej jak podkreslił,że ta jego znajoma kocha bardzo Nadodrze.Chodziło mu o mnie.Tak.ale w końcu trzeba się kiedyś odważyc aby pisac blogi.Już się nie boję procesu.Nawet gdybym ja pisała swoje blogi sama dla siebie a nie dla czytelników to przecież jest „Been talking to myself forever…”.No a co do pana Janusz’a to przecież „And how I wish I knew you better…”czyli,że chciałabym go poznac bliżej bo taka jest prawda no i opowiadałam mu też o tej godzinie,że zapamiętałam sobie ją na zawsze.9:18.Bo o tej godzinie przecież „Never seen the sun shine brighter”.A dobrego adwokata w razie czego też mam,że jasnie pani Grażyna Berentowicz-sobczak mi goowno zrobi i tyle i nie boje się tego,że wytoczy mi proces.Powiedziałam panu Januszowi,że mój adwokat jest bardzo dobry i nazywa się Bokajło i bardzo go cenie i dziękuję mu za pomoc.Pan Janusz odpowiedział mi,że on tez zna świetnego adwokata i on jest jego adwokatem oraz niesamowitym kobieciarzem,który wchodzi na wszystko co sie rusza.Nazywa się Kitaj”.Aż mnie na smiech zebrało i od razu przypomniało mi się to jak to na Chińczyków mówią „Made in Kitajce”.
Pan Janusz zagadał do mnie,że jego zdaniem Twardogóra jest bardzo ładna albo Mikrów,gdyż on tam też przewozi pocztę i też mu się tam podoba a ja na to,że ja nie nawidzę bo nienawidzę Mirkowa a uż tym bardziej nie nawidzę imienia Mirek!!!Przecież imię Mirek to to samo co Sławomir,które oznacza „Tego,który sławi mirrę”,czyli takie coś co przynieśli Trzej Królowie małemu Jezusowi razem ze złotem i kadzidłem a jak ktoś mówił pewnego dnia „Sławomirek” tak tez to imię „Sławomir” przeistoczyło się w odwrócone „Mirosław”,czyli to jest jedno i to samo imię na cześc tego,który sławi mirrę.Jak ja nie nawidze imienia Mirek!!!
Pan Janusz powiedział mi,że nikt nie poradzi na to jak ma na imię a jego zdaniem imię Mirek to normalne imię ale ja przytoczyłam mu już bardzo dobrze znany przykład imienia OLMPIA,które to usłyszałam daty 4 lipca 2006 roku gdy po raz ostatni widziałam Nadodrze takie jakim je kochałam-czyli przed modernizacją a to wszystko opisałam tu:
Krótsza wersja
Dłuższa wersja
Gdy tak jechalismy dalej to znowu wróciliśmy do tematu tego wartownika oraz pokolenia,które oglądało Sailor moon.Zagadałam do niego,że przecież Sailor Moon jest puste a wówczas wywarło bardzo ogromny wpływ na młodych ludziach,którzy to ogldali,gdyż było to wóczas zderzenie z inną kulturą.Za naszych czasów-czyli mojego pokolenia-roczniki 1968-1977 bo ja jestem rocznik 1974 to nie było czegoś takiego jak głupia Sailor Moon.Roczniki Sailor Moonowe to od 1978 do 1992 bo pozostałe były zbyt małe aby to zapamiętac i oglądac.Za moich czasów oglądało się Gąskę Balbinkę czy Bolka i Lolka albo wspaniałego Barbapapę a nie jakies Sailor Moony jak ten wartownik musiał oglądac.Zapytałam się pana Janusz’a o to czy pamięta Barbapapę.Odpowiedział,że pamięta.Zagadałam do niego,że nie wiem czy wie ale bajkę Barbapapa zrobiło małżeństwo,gdzie to on był od niej o 10 lat starszy i w ten sposób chcięli utrzic swoją miłośc.Nazwali swoją postac od francuzkiej nazwy waty cukrowej „Barb a pape” po to aby pokazac,że ich miłosc jest taka.Moim zdaniem jak chcieli utrzcic swoją miłosc to mogli to zrobic inaczej a szczególnie,że razi mnie to,że dzieliło ich aż 10 lat różnicy ale pan Janusz powiedział mi,że byc może inaczej nie mogli utrzcic swej miłosci.Powiedział mi,że wie o tym,że taka była ich historia ale cóż-takie bywa też życie…
Ja nawet mam bluzkę z Barbapapa.Kupiłam ją pod koniec maja 2009 roku i nosiłam ją też podczas trwania mojego procesu.Widnieje na niej napis: „BARBAPAPA PHILOSOPHY.Right style for right people.”.
I pod tym również hasłem w grudniu 2009 roku przemawiałam,gdzie to podreśliłam,że skoro pisze na niej,ze jest to odpowiedni styl dla odpowiednich ludzi a nie dla idiotów w białym kołnierzyku czy garniturku,którzy noszą obrączki oraz mają paskudne dupo-rucho-siuśny czyli zony to niech się odczepią od takich ludzi jak ja bo ja jestem odpowiednim człowiekiem z odpowiednim stylem a nie takie bezguście jak oni!!!
To zdjęcie zostało zrobione daty 4.12.2009 roku o godzinie 14:36 jak i również zdjęcie poniże,które przedstawia wąski korytarz jaki był w miejscu na strychu WSZIF na ul.Sieradzkiej,gdzie to zwykle szukałam spokoju i rbiłam tam fotki,gdyż takie wąskie korytarze to ogółem Wszif ma nie tylko na Sieradzkiej ale także i na Łąkowej gdzie siedzi sobie ta szmata Berentowicz-Sobczak i jest tam tak klaustofobicznie,że już ładniej prezentują się szerokie korytarze sądu na Podwalu…
Życie.A kimże ja jestem.Kimże ja byłam??? Kimkolwiek jesteś i to czytasz to kim jesteś??? Czy aby napewno będąc tym kim jesteś to naprawdę jesteś tym,którym jesteś na chwile obecną???A kim będziesz???
Tak-jako pierwsza odpowiedź na pytanie „Kim jesteś???” zapewne padnie odpowiedź,że „Jestem człowiekiem.”.Ewentualnie padnie imię i nazwisko.Imię i nazwisko…Imię i nazwisko…
Ale czy Twoje imie i nazwisko jest tym co cię określa???Czy aby napewno zyjąc przez daną ileś lat Twoją egzystencję jesteś pewnien kimkolwiek jesteś i to czytasz,że aby napewno zasłyniesz ze swojego imienia i nazwiska??? Skąd możesz miec pewnośc,że ktoś Cię zapamięta jako Ciebie a nie kogoś zupełnie innego???
A kimże ja jestem???Jestem sobą.Zadając sobie to pytanie zapytałam się pana Janusz’a o to czy aby napweno znowu kojarzę mu się z zawodem pedagoga dla dorosłych.Odpowiedział mi,że tak ale jego zdaniem ja mam bardzo dużą wiedzę,której jeszcze nie potrafię przekazac.I ja nawet tego nie chcę…Przecież ja jak wiadomo „Been talking to myself forever, yeah…”.I tak też będę!!!A wykładowców ja nie nawidzę jak szlag i zyczę im aby poumierali!!!Opowiedziałam panu Januszowi jak to parę dni wcześniej,tam gdzie ja pracuję z ulotkami to jakis idiota stał jak ten ciul pod sklepem,gdzie ja rozdaję ulotki i pytał się mnie o to gdzie tutaj jest bankomat.Ja też nie wiedziałam.Zapytał się kogoś innego i potem znalazł ten bankomat a jak go znalazł to wrócił do lokalu,dla którego ja rozdaję ulotki i coś tam zamówił przy czym jak czekał na zamówienie to zagadałam do niego czy on przypadkiem nie jest jakims akwizytorem czy jakimś innym handlowcem,który sprzedaje ubezpieczenia czy reklamuje OFE,ale gdzie tam!!!Okazał się byc…wykładowcą na polibudzie i wykłąda budiwnictwo.Ja go wzięłam za jakiegoś handlowca bo takie wrażenie tez sprawiał a tu,na Psim Polu to ludzie mają pieniądze więc miałby komu kity wicskac ale jak sie okazało tu to mieszkają jego starzy rodzice co mają ponad 70 lat.Facet pochwalił się mi,że nie tylko jest wykładowcą ale także będzie sobie robił niedługo doktorat habilitowany a ma już 32 lata i zanim się ustatkuje to chce sobie poszalec…
No co za ciul.nie nawidzę wykładowców!!!A patrzył się na mnie tak jakby to ze mną chciał się wyszalec!!!Co za uposledzony debil!!!
Wracając do mojej rozmowy z panem Janusz’em to zapytałam się jego czy chce abym mu jeszcze kupiła segregator z pieskami i czy podobały mu się zeszyty,które mu dałam a na to pan Janusz odpowiedział,że mam juz go nie rozpieszczac prezentami i nie kupywac mu nic,gdyż po co mam tracic pieniądze skoro sama ich ledwo nie mam a te 300 zł,które zarabiam to bardzo mało.Tak-ale mi te 300 zł jak na razie wystarczą,gdyż są one moje włąsne i ja nie żebram i to jest najważniejzsze przez co znam wartośc pieniądza a on tak bardzo kocha psy wiec mu kupuję artykuły z pieskami podobnie jak i dla siebie kupuję wszystko cokolwiek związane jest z Miley.
Powiedziałam panu Janusz’owi,że ja nie nawidzę psów i zapytałam się go za co on tak bardzo kocha te zwierzęta to odpowiedział mi,że z psami to on przebywał od zawsze.Jego żona bała się z początku miec psa ale potem przekonała sie do suczki,która zmarła 5 lat temu i od tamtej pory nie mają psa bo zona jeszcze się nie pozbierała po tej tragedii ale on już widzi,że po mału jej przechodzi.
Ja psów nie nawidzę ale za to kocham bardzo biologię i widzę,że pies ma popęd stąd też Zenon z Kition swoją szkołę nazwał szkołą Cyników od wyrazu KYNOS,który oznacza psa,ponieważ pies ma popęd i szcza i sra kiedy chce oraz współżyje nie patrząc na wstyd przez co wszystkie normy społeczne neguje i stąd ta nazwa.Z biologicznego punktu widzenia jest to ślepe dążenie do zaspokojenia popędu a człowiek jest człowiekiem i jako jedyna istota żyjąca powinien używac rozumu…
Rozumu…Rozumu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz