Dzień 1 luty 2011 dopiero co sie zaczął.Dzień 1 luty 2011 wydawał się zaczynac jak każdy inny dzień dla mnie do czasu zakończenia mojego procesu…
Tego dnia,oprócz na moje własne blogi weszłam tez na blog mojej internetowej koleżanki-Emmy,która prowadziła od 1 lipca 2007 do 10 kwietnia 2010 bloga:
http://emma.blog.onet.pl
Emma w swoim ostatnim wpisie żegna się z czytelnikami(spokojnie-ja wiem,że to smoleńska data ale z tego co ja wiem to ona napisała tego posta pomiędzy północą a pierwsza w nocy więc jeszcze nie wydarzyło się o tej godzinie akurat nic).Z ciekawości sprawdziłam czy Emma jeszcze się loguje i będzie mogła któregos dnia powrócic i znów pisac tego bloga.Już po swoich doświadczeniach z moimi utraconymi 6 blogami wiem,że jeżeli na onecie na skrzynke pocztową ktoś nnie loguje sie ponad dwa miesiące to automatycznie zostaje ona usunięta.Za to pozostaje wszystko co było pod nia podłączone co się tyczy blogów,konta w serwisie ludzie.onet.pl czy inne tego typu.Blog emma.blog.onet.pl do dzis stoji opuszczony.Z notką pożegnalną.Emma ma od roku nowego bloga-yumeji.blog.onet.pl.Kiedyś prowadziła jeszcze quindici.blog.onet.pl jako Quindici,ponieważ wówczas miała 15 lat gdy go zakładała więc nazwała sie „Quindici”,co po włosku oznacza liczbę piętnaście.
Sprzawdziłam z ciekawości czy może jeszcze sie zalogowac na konto,na jakim miała emma.blog.onet.pl.To konto mailowe to było emma_c@vp.pl.Jednak niestety-okazało się,że już nie.Login jest wolny.Blog pozostał ale juz niestety się do niego nie dostanie…Tak samo jak ja rok wcześniej.Pewnie Emmie to wogóle nie przeszkadza,gdyż świadomie odeszła z tamtego bloga i świadomie się nie logowała,ponieważ uznała,że blog jest zbyt dziecinny.Ja rozumiem,że jakiego bloga jak nie dziecinnego może prowadzic 15-latka,jednak dla Emmy powinno byc to pamiątką po tym jak wyrabiała się nie tylko w bloggowaniu ale i w rysowaniu,poniewaz to tam wstawiała ona swoje pierwsze rysnki oraz prace.To samo się tyczy blogu quindici.blog.onet.pl,jednak gdy sprawdziłam czy i na tego może w przyszłości wejsc i go pisac(jak sprzawdziłam???Wystarczy dac na przypomnij hasło i juz się wie czy dane konto istnieje czy zostało usunięte,gdyż nie wyświetla się już na nim pytanie przypominające.)to na szczęście na quindici jeszcze wejśc może i może tam pisac jak tylko sie rozmyśli…
Czyli nie ma już emma.blog.onet.pl.Odszed w zapomnienie.Pamiętam jego lata świetności,gdyż co prawda ja miałam wówczas gdy Emma go zakładała to miałam już 32 lata i blogi nastolatków nigdy mnie nie interesowały jednak gdy zobaczyłam,że Emma to nie tylko nastolatka jak każda inna a rysowniczka,która po woli stawała sie artystkom-wówczas zaczęłam śledzic jej blogi.Pamiętam lata świetnosci emma.blog.onet.pl,które przypadały pomiędzy lipcem 2007 a listopadem 2007,gdyż od tamtej pory już po woli blog miał coraz mniej notek,gdyż Emma zdecydowała się na założenie mniej dziecinnego bloga,który przypominałby pamiętniczek nastolatki jakich wóczas było w sieci pełno a postanowiła pokazac sie od artystycznej strony,która się w niej naradzała i mając lat 15 załozyła quindici.blog.onet.pl,gdzie wstawiała swoje rysunki,które stawały sie lepsze z rysunku na rysunek.Nie ma już emma.blog.onet.pl.Pozostało jako pusty i opuszczony blog z notką pożegnalną w dniu smoleńska.Będzie mi go brakowało…
W tym samym dniu-daty 1 lutego 2011,zajrzałam na aktualny blog Emmy-yumeji.blog.onet.pl.Ostatnią notkę napisała daty 10 stycznia 2011 na temat Japonii w humorystycznej wersji,gdzie to zamieściła 10 najgłupszych pytań na temat Japonii-jej ulubionego kraju.Od tamte pory nie dawała ani jednej notki.Rozumiem ją-brak czasu…
Gdy tak rozmyslałam oraz odwiedzałam blogi,czy to swoje czy mojej znajomej,po woli nadchodziła już godzina 6:30,gzie to musiałam już sie po woli ubierac do pracy abym zdązyła załapac się na pocztowe auto pana Janusz’a,który prawie zawsze mnie wozi.Pierwsze od czego zaczęłam moje ubieranie to od ubierania bluzki a potem spodni i skarpetek.Podczas gdy się ubierałam i kończyłam ubierac a za oknem było jeszcze ciekmno a u mnie świeciło sie światło to wzięło mnie na wspominanie jak jeszcze niecałe dwa miesiące przedtem pracowałam niedaleko Nadodrza jaki ankieter.Chodziłam wówczas po zakładach pracy typu sklepy z kosmetykami,piekarnie czy kwiaciarnie i zadawałam pytania i prosiłam ich o paragony czy pieczątki potwierdzające ich zarejestrowanie oraz dane.Ankietowane zakłady wypytywałam między innymi o to w którym roku powstały,jaka jest ich działalnośc i czy jest ona lokalna,globalna czy międzynarodowa.To było daty 2 grudnia 2010 roku.Tego własnie dnia,gdy miałam podjąc się tej pracy,gdyż posiadam już doświadczenie jako ankieter,gdyż od 4 marca do 10 kwietnia 2010 roku pracowałam jako ankieter na Psim Polu oraz Brochowie,tak więc daty 2 grudnia 2010 roku umówiłam się w sprawie tej pracy,którą miałam podjąc od zaraz,to umówiłam się w Pasażu Grunwaldzkim z osobą,która oferowała tę pracę.Jak się okazało-moja szefowa,która miała na imię Ada była bardzo miła i razem chodziłyśmy dookoła Pasażu Grunwaldzkiego po uliczkach,które wychodzą w stronę ul.Sienkiewicz’a tam niedaleko jak się wychodzi na Nadodrze.Podczas mojej pracy ankietera gdy chodziłam razem z Adą,na przeciwko przystanku tam w bok jak się wychodzi na ul.Sienkiewicza zauważyłam,że nie ma świateł lub były one nieczynne…
Od razu przyszło mi to do głowy.Od razu pomyslałam o tym…Ale nie potrafiłam tego jeszcze wtedy opisac na blogu…To cos co widziałam to była umowa społeczna.Umowa społeczna pomiędzy kierowcami,którzy jadą po ulicy a przechodniami,którzy chcą przejsc na drugą stronę…Umowa społeczna.Czymże jest umowa społeczna???W tym wypadku umowa społeczna jest pomiędzy uczestnikami ruchu drogowego,który odbywa sie na zasadzie umowy społecznej pomiędzy pieszymi a kierowcami.Umowa społeczna jest umową opartą na porozumieniu obydwu stron-uczestników ruchu drogowego.Jest konieczna z racji tego,że brakuje w tym przypadku głównego wyznacznika zasad dla ruchu drogowego pieszych i kierowców-w tym przypadku świateł.
Umowa społeczna.Daty 2 grudnia 2010 roku,gdy to jechałam właśnie do Wrocławia w sprawie tej pracy jako ankieter czytałam w autobusie ksiązkę,którą sobie kupiłam parę dni wcześniej.Ksiązka ta jest autorstwa Elizabeth Noelle Neumann i nosi tytuł „Spirala milczenia”.Gdy czytałam ją w autobusie,autorka już na wstępie tej ksiązki pisze o tym jak to będąc na przedstawieniu jakiegoś baletu zastanawia sie nad tym co dyktuje trendy społeczeństwu oraz co powoduje spiralę milczenia.Nie tyle co jej poglądy,gdyz jest to jakaś wykładowczyni niemiecka mnie zainteresowały ale najbardziej moja uwagę przykuł jej wstęp oraz opis tego baletu,na którym była.Historia opowiedziana w tym balecie jak najbardziej pasowałaby do mnie…
Jest sobie małe miasteczko.Może to byc Twardogóra albo Kąty Wrocławskie.Ale niech już będą to Kąty Wrocławskie.W tym balacie równiez jest mowa o małym miasteczku.No i w tym miasteczku mieszkają sobie mieszkańczy oraz hrabia i hrabina.W moim przypadku mieszkańcy tu są ale zamiast hrabii i hrabiny zrobimy jako głównych bohaterów Antoniego Kopcia oraz Mieczysława Reps’a,czyli burmistrza oraz vice burmistrza miasta i gminy Kąty Wrocławskie.W tym małym miasteczku oprócz mieszkanców i tak waznych ludzi,na górce na odludziu w tym balecie mieszkał sobie dziwak,którego nikt nie lubił i każdy traktował go z dystansem.Podobnie i mnie czy to mieszkańcy rodzimej Twardogóry a już tym bardziej moich najulubieńszych Kątów Wrocłąwskich gdzie to zduszano mnie i wyzywano od wariatki równie dobrze w ten sposób moga okreslic.No i załóżmy,że ja wyprowadziłam sie do Kątów Wrocławskich i mam tam domek na górce załózmy na ulicy Okrzei,gdzie to mieszkam sobie nieco pod koniec miasta z daleka.I któregoś dnia ten dziwak czyli ja zarówno w tym balecie jak i w realu nagle pojawia sie wśród mieszkańców prowadząc na smyczy jadnorożca.Ludzie się w czoło pukają jak mnie z tym jednorożcem widzą aż tu nagle widza mnie Antoni Kopeć i Mieczysław Reps i pytają mnie się gdzie mogą dostac jednorożca takiego jakiego ja mam.No to ja im mówie,że kupiłam go w sklepie zoologicznym więc postanowili sobie zamówic na życzenie jednorożca i na następny dzień paradują dumnie wśród mieszkańców Kątów Wrocławskich prowadzając jednorożca na smyczy.Zaraz ten trend pochwycili mieszkańcy Kątów Wrocławskich,którzy też zapragneli miec jednorożca,gdyż kojarzyło im sie to z prestiżem oraz uznaniem bo skoro sami burmistrzowie mają jednorożca to czemu i nie oni.I tak wiec oto jednorożec stał sie ulubionym zwierzęciem domowym podobnie jak pise czy kot.Mija trochę czasu.Ja sie za to bardzo długo nie pojawiam na mieście czy też po Kątach Wrocławskich tylko gdzieś tam sobie żyję z dala od nich w swym pięknym domku pod koniec małego miasteczka Kątów Wrocławskich na ul.Okrzei.Pewnego dnia pojawiam się w Kątach Wrocławskich już bez jednorożca ale za to z gorgoną przy sobie.Z ciekawosci mieszkańcy Kątów pytają sie mnie co z jednorożcem a ja na to odpowiadam im,że przecież to już przeżytek tak samo jak pise czy kot i każdego teraz na to stac aby miec jednorożca a mojego to ja zabiłam i zjadłam ale teraz mam w domu gorgonę i jest o wiele lepsza.To zgorszyło mieszkańców Kątów Wrocławskich i znowu na mój widok pukali się w czoło ale gdzie tam!!!Do czasu aż panowie Kopeć i Reps byli tak oczarowani posiadaniem gorgony jako zwierzęcia domowego postanowili podpytac się mnie o to gdzie mogą sobie taką sprawic więc powiedziałam im,że najlepiej aby sprowadzili sobie ze sklepu zoologicznego i tak więc oto zrobili.Na nastęony dzień panowie paradowali dumnie jako posiadacze gorgony jako zwierzęcia domowego.Zaraz ten trend podchwycili mieszkańcy Kątów co spowodowało powtórkę z rozrywki jak w przypadku jednorożca.Mieszkańcy pozabijali i zjedli swoje jednorożce bo tak samo zrobili to panowie Reps i Kopeć gdyż ja sama pozbyłam sie w ten sposób swojego jednorożca.Minęło znowu torchę czasu a ja znowu nie pokazywałam sie na mieście tylko żyłam sobie spokojnie w swoim domu na ulicy Okrzei w Kątach Wrocławskich a w Kątach kwitła moda na posiadanie jako zwierzęcia gorgony.Pewnego dnia jednak zjawiłam się w Kątach tym razem już nie z gorgoną a z mantikorą.Mieszkańcy zapytali się mnie o to gdzie jest moja gorgona ale na to pytanie odpowiedziałam,że gorgony wyszły już z mody a swoją to ja zabiłam,posoliłam,ugotowałam i zjadłam a teraz modne są mantikory.Mieszkańcy jak to usłyszęli to az sie stukli w czoło na te słowa.Ale na szczęście w mojej obronie stanęli panowie Kopeć oraz Reps,którzy to byli tak mocno pod wrażeniem mojej mantikory,że postanowili sami sobie taka sprawic.Zapytali mnie gdzie mogą taką kupic to poradziłam im sie udac do sklepu zoologicznego aby im załątwił i tak więc oto na nastepny dzień paradowali jako dumni posiadacze mantikor.Minęło bardzo dużo czasu.Minęły lata.Od tamtej pory ja ani razu nie pojawiłam się mieszkańcom na oczy jednak im to wcale nie przeszkadzało.Wszyscy sądzili,ze i tym razem skoro mnie nie ma to pewnie sobie wyjechałam a mantikory wyszły już z mody więc swoje zabili,posolili i zjedli w czym prym wiedli panowie Kopeć oraz Reps.Nadal mijały lata a do łask wróciły normalne zwierzęta typu pies czy kot.Jednak pewnego dnia ktos sobie o mnie przypomniał.Jeden mój sąsiad z ulicy Okrzei,zaniepokojony stanem mej posesji oraz ciągle świecącym sie światłem w moim pokoju,postanowił zapukac do mych drzwi.Wziął ze sobą pana Kopcia,Repsa oraz innych mieszkańców,ponieważ obawiali się,że opuściłam mój dom ale rzuciłam na niego klątwę aby niszczał i aby nikt tu nie wchodził ale gdy weszli do mego domu to na miescu zastali…leżacą,schorowaną i starą mnie a przy moim łóżku czuwające przy mnie i opiekujące się mną…jednorożca,gorgonę i mantikorę…
Z tym,że każde z tych mitycznych stworzeń symbolizowało inny etap w mym zyciu-jednorożec symbolizował sny młodości,gogrona wiek średni a mantikora starośc…
Tak było w opisywanym przez Elizabeth Noelle Neuman balecie,gdzie to ona opowiadała się powołując na tę historię po stronie hrabiego i hrabiny,których to ja zamieniłam na postacie Kopcia oraz Repsa.Neuman była po ich stronie,z racji tego,że to oni mięli wpływy społeczny w tej kolektywie oraz to oni byli trendsetterami co do tych zwierząt.Ja za to mogłabym śmiało trzasnąc Elizabeth Neuman za te słowa w twarz,gdyż to tak jak gdyby ona była przeciwko mnie i wszystkim ludziom mi podobnym i ceniła sobie kolektywę oraz moc wpływu autorytetu.Tym wstępem jaki dawała w tej historii jest fakt,że chciała czytelnikowi swej ksiązki pokazac czym jest spirala milczenia a dalej az mi sie jej ksiązki czytac nie chciało bo to głupia wykładowczyni.Dalej w swej pięknej książeczce pisała między innymi o tym jak to ona widziała jedną ze swoic studentek z przypinką podczas wyborów partii politycznych z wpływami na terenie Niemiec i wóczas każdy myslał sobie,że ta partia,której przypinkę nosiła wygra i jest wpływowa ale jak ta partia przegrała,gdyż jak się okazało na pierwszy rzut oka mediom podano inne wyniki a cała prawda została objęta spiralą milczenia to ta dziewczyna-jej studentka,którą spotkała zaraz po tym jak ta partia,która przegrała a wydawała sie byc wygraną a ta dziewczyna przedtem z dumą nosiła jej przypinkę z jej logiem to ta dziewczyna czuła się jak ostatnie dno tylko dlatego,że trzymała stronę przegranych i wszyscy ją za to piętnowali.to tak jakby walka o władzę i trzymanie się po stronie silniejszego miało by celem życia ludzkiego.Oj-i jeszcze do tego jak ta cała Neuman opisała tę biedną studentkę jako przykład w swojej książce to ja na miescu tej studentki bym tej pani mocno w mordę jebła i procesu bym się nie bała bo by wiedziała za co dostała!!!
Tak czy inaczej-historia tego dziwka jest mi bardzo bliska bo ja cos wiem o tym.A ta cała Neumann to może jej bliska wydawac sie spirala milczenia ale ja za to bardziej wolę umowe społeczną.
Życie w kolektywie bywa uciążliwe.Ja sobie życia w Twarodgórze nie wybierałam i jeszcze kiedyś przeczytacie o mojej przeprowadzce do innej miejscowości na tym blogu.Życie w kolektywie zwalnia człowieka z myslenia,ponieważ wóczas ludzie myślą zbiorowo i sami nie wytworzyli w sobie włąsnego toku myślenia.
Niedawno bo miesiąc temu,jak mi sie nudziło jakos tak po Wigilii to przeczytałam w gazecie w stylu „Z życia wzięte czy „Sukcesy i porażki” historię młodej dziewczyny.Mniejsza o to czy wszystko sobie wymyślił jakiś redaktirek czy też jest to prawdziwa historia ale przytrafic się mogła każdej z nas bo to sie tyczy głównie dziewczyn a w szczególności jak mieszkają w małym miasteczku czy wsi.
Historia jaka przeczytałam opowiadała o młodej dziewczynie,która mieszkała na wsi.Jak każda młoda dziewczyna marzyła o ślubie i w końcu gdy trafił sie jakiś kawaler co ją chciał to na własny ślub nie przyjechał a jak sie okazało tylko dlatego,że zrobił dziecko innej i chciał sie wyszalec.I każdemu oczywiście było o tym wiadomo bo to małe miasteczko było.Dziewczyna musiała słuchac docinków sąsiadów a na tego faceta to jikt nie splunął bo był facetem.Dziewczyna ze wstydu musiała wyjechac do dużego miasta i tam zatrudniła sie jako kelnerka gdzie zakochał sie w niej bogaty biznesmen o imieniu Janusz.Dziewczyna bała sie mu zaufac a gdy prosił ją o spotkanie to zbywała go.Pewnego dnia jak po raz kolejny odmówiła mu randki to zapytał sie jej wprost czy go olewa a ona w koncu odważyła sie opowiedziec mu o swojej historii,że jest z małęgo miasteczka a w dniu ślubu zostawił ją narzeczony.No i w końcu odważyła się go pokochac i mu zaufac az któregoś dnia postanowiła przed ślubem z nim pojechac do rodzinnego miasteczka.Tam jak wszyscy już się dowiedzieli,że teraz jest narzeczoną bogatego biznesmena to otoczyli ją trzcią jak boginię i szanowali a przedewszystkim czynili to ci ludzie,którzy przedtem po niej jechali…
Ona oczywiście nie dała sie im nabrac na pozory bo wiedziała,że kiedy nic nie miała to po niej jechali a teraz nagle ją szanowali.Jestem ciekawa jakie jest zycie osobiste jaśnie pani Elizabeth Noelle Neuman bo mi się wydaje,że o zyciu to ona wie tylko z książek…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz