Jest taki wiersz napisany przez Halinę Poświatowską o tytule „Jestem Julią”.Jako podmiot liryczny wypowiada się w nim dziewczyna,która na wstępie mówi sama o sobie:”Jestem Julią.Mam lat 26…”.
Ale co to ma sie znaczyc „Jestem Julią…”???Autorka tego wiersza nawiązuje do postaci Julii Capulett z dramatu Shakespeare’a „Romeo i Julia”.W ten sposób może się przedstawic niemal każda dziewczyna,która ma na imie Julia i przeżyła nieszczęśliwą miłośc oraz ma lat 26.Ale dalej w tym wierszu,Poświatowska pisze,że ta Julia ma lat tysiąc i zyje.Tutaj rozchodziło jej się chyba o metaforę-przenośnię,że tyle lat trwa pamięc o tej dziewczynie,którą opisywał Shakespeare.
Ale ile lat trwa pamięc o nas???Gdy przedstawiamy się jako my sami i jako przykład może nam posłużyc zwykła Polka(nie matka polka!!!) o imieniu Julia jakich wiele i w chwili obecnej ma 26 lat to gdy zapytamy się jej o to kim jest to załóżmy,że odpowie nam „Jestem Julią.Mam lat 26.” i wcale nie zna wiersza Poświatowskiej to ile minut możemy pamiętac taką Julię,która nic dla nas nie znaczyła i która widzieliśmy tylko raz na oczy w życiu,w momencie gdy miała lat 26 oraz przedstawiła się nam z imienia???Jesli wywarła na kims bardzo pozytywne wrażenie to będzie pamiętał taka przygodnie spotkaną osobę przez długie lata ale na kims kto tylko przypadkowo ją spotkał i zapytał się jej o jej imię to ten ktos może pamiętac ją przez parę minut czy godzin a potem zapomni,gdyż nie miała ona dla niego żadnego znaczenia jak wszyscy inni przechodnie na ulicy czy osoby spotkane w pociągu…
Czy to,kim jesteś określa Ciebie???Jesli tak-to na jakiej płaszczyźnie???Na płaszczyźnie w najbliższej kolektywie czyli wśród znajomych i rodziny oraz sąsiadów na pewno jesteś znaną osobą bo jakże by inaczej ale w przypadkowym polu na płaszczyźnie podróży posród wielu pasażerów to już kim jesteś???
Odkąd miałam proces nie zastanawiam sie już nad tym-kim ja naprawdę jestem.
Przecież gadam sama do siebie pisząc blogi:”Been talking to myself forever, yeah”.
I chciałabym pana Janusz’a poznac bliżej:”And how I wish I knew you better, yeah”.
Siedzę sobie na stacji kolejowej w Kątach Wrocławskich,która jest na wzniesieniu,gdyż nieopodal niej jest teren zalewowy typowy dla rzeczki Strzegomki a na wzgórzu leży tez wioska Pełcznica i ja siedząc sobie na tej stacji w Kątach to przecież:”Still sitting on a shelf and never(…)”widzę jak świeci słońce i pada na ziemię:”Never seen the sun shine brighter…And it feels like me…On a good day!!!”.
Tak.Jak na razie moje życie tak wygląda.Jestem Socjotechnika.Mam na chwilę obecną 37 lat rocznikowo.Gdy zaczynałam pisac tego bloga rocznikowo miałam 34 lata.Nie żyje jeszcze tysiąc lat i nawet tysiąca chyba jak żaden człowiek nie dożyję.Ale ile będzie trwała pamięc o mnie???Podobno w Kątach Wrocławskich pamięc trwa o mnie do dziś….
Mam 37 lat.To dużo czy mało???Pan Janusz jst odemnie o równe 20 lat starszy.Gdy zapytałam się go o to czy 37 lat to dużo czy mało to odpowiedział mi,ze jego zdaniem jest to mało i,że życie zaczyna się po 40-tce.No tak-przecież mamy już polskiej produkcji film „40-latek”.Pamiętam jak jeszcze 10 lat temu bałam się 30-tki.Gdy miałam lat 29 i 30 podkreślałam ludziom wciskając kity,że mam lat…16 a nawet i 15!!!A miałam jeszcze raz tyle!!!Tak bardzo bałam się 30-tki!!!Gdy opowiedziałam o tym panu Janusz’owi to zaśmiał sie i powiedział mi,ze teraz tez na 37 nie wyglądam i,że pewnie ludzie dawali sie na to nabrac,gdyż pewnie wyglądałam jak „siksa”.Teraz ja sama śmieję się z tego z perspektywy czasu,jak to straszono mnie magiczną „30″ ale ja dopiero po 30-tce odkryłam,że naprawdę żyję i uważam,że najlepszy wiek to jest właśnie 30.Chociaż wiele osób a szczególnie mężczyzn,którzy mają lat 30 zachowuje się jak dzieci.Pod przykład mogę podac Grzegorz’a Wróbla-tego,który zamordował swojego ojca.Widziałam jak spod paska,jaki nałozyły mu media na oczy,wystaje twarz młodego chłopca,który na 30 lat na pewno nie wygladał!!!Wiele osób po 30-tce czuje,że naprawdę żyje lub chce zacząc życ i odciąc się od rodziców jak to chciał uczynic Grzegorz Wróbel.Chłopak chciał wyjechac za granicę,zacząc nowe życie oraz w końcu odbic się od dna.Niestety-jego kochany i despotyczny ojczulek co jest charakterystyczna dla ludzi o takiej sytuacji materialnej jaką miał Eugeniusz Wróbel,pewnie miał inne zamiary wobec syna i pewnie planował mu przyszłosc juz od czasów dzieciństwa a,że chłopak się zbuntował i wyprowadził z domu,Eugeniusz przelał całą swoją miłosc na córkę,której to miał tapetowac dom,w którą to tapetę po poćwiartowaniu zwłok owinął go Grzegorz.Chłopak po prostu chciał zacząc nowe życie a mże nawet i zerwac kontakty z tym ojcem jak i całą rodziną co zapewne nie podobało się Eugeniusz’owi i tak więc oto chłopak nie wytrzymał z tą rodzinką a przecież to piekło gotował mu ojciec.Zapytajcie się Grzegorz’a Wróbla o motyw oraz o to,czy kiedykolwiek w swym 30-letnim życiu czuł sie szczęśliwy???Zapewne opowiedziałby o tym jak to despotyczny ojciec wtrącał mu się do życia oraz jak próbował kierowac jego życiem nawet gdy był pełnoletni.Bo moim zdaniem Grzegorz to trzeźwo myślący chłopak a,że dokonał tego czynu nie świadczy o tym,że był złym człowiekiem.Pewnie po prostu wyszły w nim lata zduszanych w sobie emocji,które despotyczny ojciec o wysokiej pozycji zakazywał pokazywac.Myślał,że jak zabije ojca-będzie w końcu wolny od jego rządów.Bez powodu by tego nie zrobił.Ma tylko 30 lat i całe życie przed sobą.Życie,które teraz przez swój proces zaprzepaścił…
Ale ile mamy 30-latków,które zamiast chciec zacząc pracowac czy rozpocząc samodzielne życie to mieszka z zasranymi rodzicami a do roboty idzie tylko wtedy kiedy musi i jeszcze do tego sezonówy???
To według mnie stracone pokolenie,które jest tak leniwe,ze już po woli media o takich piszą jak na przykład
CZYTAJ TU
Z tego co ja wiem to syn Eugeniusz’a Wróbla pracował ale miał za mało pieniędzy i chciał pojechac za granicę aby więcej zarobic ale ojciec sie stawiał,więc chłopak do pokolenia ani ani nie należał.ale jest tyle osób,których to zasrani i zatroskani rodzice głaskają po główce i nie chcą by pracowali tylko byli jaknajdłużej przy nich i umilali im ich zycie starych stukaczy,że moim zdaniem takich powinno sie leczyc całymi rodzinami a nie trzymac i jeszcze wspierac w tym by siedzęli w domu przy rodzicach!!!
Mam 37 lat.I dążę do znalezienia stałej pracy ale,że jeszcze jej nie natrafiłam a z nią jest cięzko to doceniam to co mam czyli to gdzie teraz pracuję…
Mam 37 lat a czuję się jakbym miała 50!!!Zapytałam się pana Janusz’a o to jaki jest jego zdaniem najlepszy wiek dla kobiety to odpowiedział mi,że pomiędzy 40-tym a 50-rokiem życia,gdyż człowiek wówczas wie czego chce.Jeśli to prawda,to już niedługo wejdę w ten wiek.Dopiero mam 37 lat ale doświadczeniem mogłabym niejednego obdzielic…
Jestem Socjotechniką.Mam 37 lat…Wierzę nie w miłosc czy inne tego typu bajki ale za to wierzę w zwierzęce dążenie do popędu u ludzi oraz zaspokajanie swoich rządz.Jestem także biologią,ponieważ kocham genetykę oraz prawa Mendla oraz znam się na zasadach dziedziczenia.Wiem też,że kiedy człowiek skopiuje już swój materiał genetyczny czyli wyda potomstwo na świat,wówczas z biologicznego punktu widzenia nie jest już potrzebny a to,co każe mu wychowyac potomstwo to ludzka etyka.
Wiem skąd się wziął świat-poprzez ewolucję.Wiem też,że życie na Ziemi uformowało się w ten sposób,w jaki jest,ponieważ tylko tutaj ludzie oraz inne organizmy zyjące,mogą ze sobą życ zgodnie w symbiozie oraz zapewnic sobie łańcuch pokarmowy.Życie na innych planetach istnieje-ale nie żyją tam ludzie a jedynie mogą to byc pojedyńcze organizmy żyjące oraz ślady wody jak na przykład na Marsie.Jednak człowiek czy zwierzę,nie byłby zdolny do wytworzenia tam warunków dla siebie aby przetrwac…
Wierzę w to,że świat powstał z ewolucji a wszyscy mamy wspólnego przodka-najpierw małpę a potem istotę człekokształtną.Wiem skąd się co wzięło i jeśli znam odpowiedź to mogę Wam odpowiedziec na każde pytanie.Wiem skąd wzięły się opowieści o Vampir’ach oraz tym podobnych istotach.Takie istoty żyją lub żyły naprawdę i nic nie wzięło sie bez powodu a ludzka głupota oraz niewiedza,która nazwała defekt genetyczny,w wyniku którego człowiek nią dotknięty od urodzenia musiał unikac słońca a jego wygląd odbiegał od normy,to nie dośc,że taki człowiek musiał sam sobie stworzyc warunku,które pozwolą mu przetrwac jak na przykład unikanie słońca,bo gdyby go nie unikał to zmarłby w wyniku reakcji jego skóry na słońce to jeszcze ten człowiek musiał sam sobie byc lekarzem a obawiający się go ludzie z kolektywy,od której odbiegał,piętnowali go przypisując mu cechy,ze na przykład zjada ludzi czy pije ich krew…
Także ludzka wyobraźnia jest symptomem głupoty,bo przecież czego człowiek nie wie-to sobie domyśli.Głupotą nazwałabym też młodą dziewczynę,o której mało kto słyszał,ale za to słyszał każdy o postaci,jaką sobie sama wymyśliła.Był nią Frankenstein.Dziewczyna,która go wymyśliła to w ten sposób widziała siebie.W chwili jej narodzin zmarła jej matka,przez co ona do końca życia nie pozbyła się tej winy,że jest odpowiedzialna za smierc swej matki.Gdy miała chyba lat 19 to na jej oczach powiesiła się jej siostra a gdy była w ciązy ze swym ukochanym mężczyzną,którego poślubiła w wieku lat 15 czy 18 to zmarł jej synek zaraz po narodzinach.Stąd też zakrzywiony obraz samej siebie przedstawiła w postaci Frankenstein’a i z racji tego,że śmierc ciągle jej towarzyszyła jak twierdziła,to postanowiła w ten sposób wyrzucic swe emocje oraz pokazac samą siebie.Bardzo inspirował ją badacz Galvani,ten który stworzył te ogniwa galwaniczne oraz zajmował się badaniem gdzie uderzy piorun,przez co jako motwy ozywienia Frankenstein’a,ta dziewczyna obrała sobie motyw uderzenia w niego piorunem i wówczas on ożywa…
Nic nie bierze się bez racjonalnego tłumaczenia.Nic nie bierze się z nikąd.Nic nie bierze się z zaświatów.
Tak więc i Socjotechnika lub też Biologia Socjologia Technowska nie wzięła się z niczego…
Pamiętam jak byłam młoda.Wówczas ja także pisałam książki i wiersze,jednak to co kiedyś pisałam w latach 2001-2004 nie zachowało się do dziś.Moimi inspiracjami wóczas były programy dokumentalne emitowane na RTL II jak na przykład „Frauentausch” ,”Schnullerallarm!!!Wir bekommen ein Baby.” czy „Die Kinderklinik-Hoffunung für kleine Patienten” albo filmy dokumentalne jakie emitowało TVP 2 czyli „Przedszkolandia”, „Tylko tata” lub słynna telenowela,która inspirowała mnie najbardziej-”Pierwszy krzyk”…To wówczas usłyszałam po raz pierwszy o…Kątach Wrocławskich-przyszłym miejscu mojej traumy.Pamiętam jak w kwietniu 2004 roku,mając niespełna 30 lat,pisałam opowiadanie,które niby miało byc na fakcie o tym jak to młoda dziewczyna,lat 29,niby to mój pierwowzór,została zgwałcona w…Kątach Wrocławskich bo była tam kogoś odwiedzac!!!Czyżbym juz wtedy wywróżyła sobie,że za 5 lat będę tam przeżywała traumę???!!!Aż mi ciarki przechodzą po plecach i aż mi sie wierzyc w to nie chce…Sama nie wiem co mnie w tych Kątach Wrocławskich wtedy inspirowało…Wówczas to była głośna sprawa Patryk’a,który mieszkał w domu dziecka w Kątach Wrocławskich,którego adoptowało małżeństwo z Warszawy a potem po 2 tygodniach od adopcji oddano go tam z powrotem.Dziś słuch o nim zaginął ale nie dziwię się temu,że go oddali bo gdy ja sama pracowałam w Kątach Wrocławskich od 16 sierpnia 2009 do 27 września 2009 gdzie to 15 września zostałam wywalona z pracy to podczas mojego pobytu tam podpytałam sie i urzędników i mieszkańców o tego Patryka,którzy to jedni go chwalili,że był grzeczny a drudzy…no cóż,ja wierzę tej drugiej wersji,która głosi,że to był łobuz i złodziej bo przeciez jego matka to złodziejka oraz kurwa…
Jaki był naprawdę oraz kim był-to tylko on sam wie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz