Wychowywałam się praktycznie samotnie-nikt nigdy poza dziadkiem kiedy jeszcze żył nie stawał w mej obronie. Nikt nie zbierał batów za mnie gdy matka moja była wkurzona jak i nie miał kto rozładować gniewu jej gdy ta zaczynała wariować. Robiła mi awantury bez powodu lu każdy błahy powód był dobry aby rozpocząć kłótnię. Dopiero gdy daty 20 lutego 2011 roku dowiedziałam się,że mam brata to zachciało mi się lepiej żyć.
Natrafiłam dziś na taki oto artykuł o rodzeństwie i kolejności urodzenia:
https://wyborcza.pl/7,145452,18927818,rodzenstwo-uklad-ktory-nami-rzadzi.html
Doświadczyłam zarówno bycia jedynaczką-ukochaną córeczką mamuni na jaką się chucha i dmucha jak i doświadczyłam też fakt posiadania rodzeństwa. Gdy dowiedziałam się,że mam brata stało się to całkiem przypadkiem. Dziś nie jest dla mnie zwykły dzień albowiem to dziś przed 18-toma laty matka podczas kłótni rozwaliła mi mój nos jaki się daty 20 sierpnia 2004 roku okazało,że się krzywo zrosnął... Moja matka to chora kobieta-próbująca sobie mnie wychowywać pomimo mojej pełnoletności. I te 18-ście lat temu byłam już dawno pełnoletnia a mojej matce nie przetłumaczy się faktu tego,że nie ma przed sobą dziecka...
Gdy widzę jak niektórzy ludzie mający rodzeństwo cieszą się z tego faktu i jak byli bronieni przez rodzeństwo przed gniewem rodziców i mogli liczyć na wsparcie rodzeństwa to aż płakać mi się chce. Nigdy w życiu sama bym nie chciała zakładać własnej rodzinki bo taki jaki wzorzec został mi dany w mojej rodzince tak i ja mogłbym ten zły i przemocowy wzorzec przekazać dalej-swojej rodzinie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz